Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Mar
24
2014 |
Pamiętnik nastolatki cz. 57
dodany przez EdwardSkwarcan o godz. 09:34:13 A
A
A
w domu go nie zastałam błądzi jak ja kiedyś byłam szukać na mieście lecz marne efekty mogłam tylko zmartwiona wypłakać się mamie lecz ona ze spokojem – „nic mu się nie stanie” miała rację bo wrócił ubabrany w błocie usłyszał cierpkie słowa – „przywitaj się z gościem” wepchnęła do pokoju i na klucz zamknęła usiadł i nic nie mówił - przyszłość w moich rękach chociaż wielki żal miałam jednak się przemogłam nie byłam w stanie patrzeć jak gnębi go rozpacz bał się odezwać słowem mina zapłakana więc położyłam w ciszy głowę na kolanach wtem drzwi się otworzyły – „gdybyś matki spytał zbyt wiele w życiu przeszłam umiem w oczach czytać” powiedziała i wyszła on nie pisnął słowa tylko nieśmiało tuląc po włosach całował choć ciężar spadł mi z serca byłam dziwnie słaba błoga senność ze szczęścia bo skończył się dramat po nieprzespanych nocach sam dotyk kołysał sama nie wiem jak kiedy ogarnęła cisza zmrok zakradał się w okna gdy minęła senność ciągle na tych kolanach a on nawet nie drgnął usilnie prosił mamę żeby zadzwoniła dopiero wtedy do mnie szepnął pierwsze – „Iga” och - jak on mnie przygarnął drżałam w kleszczach objęć wycierałam łzy mówiąc – płakałam za dwoje weszła mama z uśmiechem wcale się nie wstydził powiedziała wymownie – „niejeden chce przyśnić" proponowała zrobić obiadokolację bo załatwiła dla nas dzisiaj wspólny pacierz wiedziałam że mój tato serce ma ogromne przytulił mnie decyzją przecież wie że rosnę widział moją tragedię lecz zna moją siłę nieraz w domu mnie uczył jego śladem idę Oli choć niczym anioł twarz nadal w nieznane błądząc spojrzeniem martwił ciągle jakieś szare nie potrafiłam przejrzeć zrozumieć powodów nie robiłam wymówek by chłopak nie odczuł że został żal do niego i byłam normalna dzieliła nas nieufność zdarzeń smutna plama wiecznie uciekał wzrokiem musiał mieć wyrzuty zamierzał coś powiedzieć by za chwilę ukryć coś go nadal gnębiło jak wewnętrzna walka w końcu popatrzył długo wreszcie się przełamał nie mówił ani słowa tylko błagał wzrokiem pomogłam mu życzliwie żeby nasze dłonie spotkały się na stole w geście pojednania w uścisku poczuł miłość co się miałam wzbraniać widząc nieśmiałą prośbę żeby mu wybaczyć pokornie przecież żebrał smutkiem serca patrzył nie mogłam w nieskończoność dociekać gdzie wina stroić fochy żałosne wiecznie wypominać jak to w zwyczaju mają moje koleżanki niesnaski przeciągając nawet tygodniami nie można się domagać żeby chłopak klękał niechcący ją poznałam zazdrość to udręka resztę kiedyś wyjaśni bo potrzebą serca drogiej osobie zawsze tajemnice zwierzać mama gest doceniła omijając temat kiedy wyszła do kuchni usłyszałam – „przebacz” podniosłam go na duchu – dawno to zrobiłam wreszcie odzyskał mowę atmosfera miła długo w noc przy mnie siedział jakby mniej odważny i dawne wścibskie ręce jedynie po twarzy usypiając dotykiem z czułością głaskały uśmiechem kwitowałam objaw kwarantanny trudno jest przy powrotach pokonać nieśmiałość cieszyłam się bo zajście bardziej nas zbliżało z ulgą dziś zasypiałam już nie było obaw odważył się i senną jednak pocałował Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: EdwardSkwarcan
Dołaczył/ła: 22.04.2012 15:28:23 Miasto: LutczaData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: bilans......
modlitwa do Św.Walentego...
przedwiośnie...
październikowo...
miłosne ostatki...
gorąca niedziela...
pożegnanie lata...
świt...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1818 razy. » Dodano 3 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 2 osób. |
Użytkowników Online
|