Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Feb
02
2014 |
Pamiętnik nastolatki cz. 30
dodany przez EdwardSkwarcan o godz. 12:24:18 A
A
A
niczym wiatr wpadłam rano bo byłam spóźniona zaczerpnęłam energii w przytulnych ramionach niczym miłosne wrota czekały otwarte mogłabym całą wieczność – powiedziałam żartem nawet z pocałunkami musiałam się spieszyć nadmiar nie jest lekarstwem w końcu nuży przesyt na lekcji usłyszałam – „twój Oli uroczy” przy dziewczynach spłonęłam i spuściłam oczy tak rozpierała duma w serca okolicy gdy koleżanek twarze śląc zazdrosne miny przeniknąć się starały przez moją purpurę ich dociekliwe myśli docierały chórem uczucie jest jak ogień muszę być ostrożna bo zazdrość płata figle wszystko stracić można jak paw stroszyłam pióra żeby im pokazać że przeszłością wczorajszy mój wewnętrzny dramat pisał do mnie na przerwach przecudowne zdania więc podekscytowana przez emocji nadmiar już nie mogłam usiedzieć liczyłam minuty biegłam niczym na skrzydłach nie potrafiąc ukryć nawet przed jego mamą widocznej tęsknoty bez skrupułów grzmiał salwą powitalny okrzyk przytuliła jak dziecko - dopiero w ramionach zdyszana przytomniałam drżąc onieśmielona pobłażliwie szepnęła – „nie musisz się wstydzić on zakochany w tobie świata już nie widzi niby młody mężczyzna a nieśmiałe dziecko poprowadzisz za rękę będzie twój córeczko” ja z radości skoczyłam całując w policzek zdradziłam jej na ucho że już wierność przyrzekł niosłam gorący płomień z lekkością motyla z nim wiązała się każda drogocenna chwila gdy wyciągał naprzeciw wszędobylskie ręce wytrzymać już nie mogłam ani chwili więcej przyciągał tak zaborczo rzucając na łóżko straszyłam protestując – oberwiesz poduszką zapytałam skąd nagle ta wielka odwaga mama się zaśmiewała – „tęsknota pomaga” dodałam że mężczyzny rozpieszczać nie można konieczne są w miłości chwile długich rozstań protestując zaczynał przy niej mnie całować więc chwyciłam za szyję uległam bezwolna widziała pocałunek co trwał całą wieczność bijąc brawo – „myślałam że on jeszcze dziecko” wracaliśmy na ziemię - wyciągam zeszyty po minie zrozumiałam – nie pała zachwytem upomniałam że trzeba przerobić szykany bo miodem nie nakarmi facet zakochany nie można wiecznie liczyć na mamy garnuszek więc proszę nie grymasić jak leniwy uczeń posłuszny jak baranek nauka szła sprawnie podziwiał dyscyplinę robiąc oczy na mnie dozowałam mu w przerwach króciutkie całusy kiedy się zapominał nacierałam uszy niczym figlarna trzpiotka śmiałam się do niego z romantyki nie będzie pożytku wielkiego bo osłabiony partner po temperaturze nie powinien mieć teraz nazbyt silnych wzruszeń trochę niepocieszony robił kwaśną minę żegnając się szepnęłam – przytul swą dziewczynę musiałam biec do domu wprawdzie z ociąganiem tak długo trwało słodkie pożegnalne danie jawił się ciągle nocą i zasnąć nie mogłam drżałam na widok zjawy rozmyślając o nas widziałam go w marzeniach leżącego obok lecz szczegółów nie zdradzę bo nazbyt zmysłowo Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: EdwardSkwarcan
Dołaczył/ła: 22.04.2012 15:28:23 Miasto: LutczaData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: bilans......
modlitwa do Św.Walentego...
przedwiośnie...
październikowo...
miłosne ostatki...
gorąca niedziela...
pożegnanie lata...
świt...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1227 razy. » Dodano 4 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 2 osób. |
Użytkowników Online
|