E-Literaci - pokoje współczesnej literatury pięknej


Dołącz Do Nas

Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu

Na forum: Nagrodzeni i wyróżnieni E-literaciKonkurs - Poezja i Boże Narodzenie.Ogłoszenie wyników konkursu - "Listpad w Poezji i Sztuce"OgłoszenieWarsztatyUrodziny Ewy FronkBARDZO WAŻNA INFORMACJAANTOLOGIA IV - 2013.Nagrody i OdznaczeniaPIESZO METREM DOROŻKĄ – Antologia III

Mar 19
2011


twitter

spotkanie z łosiem
dodany przez Stanislawa Zak o godz. 13:33:47

Spotkania pierwszego stopnia

 

Buty zapadały się w skrzypiący odgłos, psie łapy kreśliły swój niepowtarzalny arktyczny wzór. Czysta nie przerywana linia drogi wiła się wśród czerni i bieli ośnieżonego lasu.

Z dala jaśniał gaj brzóz papierowych i białych, ich delikatne gałęzie tworzyły wspaniałą koronkę na tle ciemnego nieba. Śnieg wsypywał się do butów i wkrótce zaczęły mi marznąć nogi. Przypomniały mi się mukluki, eskimoskie buty szyte ze skóry łosia, oj, dzisiaj przydałoby się włożyć w nie zmarznięte stopy, dobre jak ciepła kawa z rumem na rozgrzewkę.

 

Dzisiejszy dzień był pierwszym poważnym spotkaniem z zimą. Do tej pory nie wychodziłam z domu ze względu na przebytą grypę. Zaszokowana własną decyzją na samotny, daleki spacer, dopiero teraz przekonałam się naocznie, jak surowa może być zima. Dla ludzi, dla zwierząt. Sarny łamały nogi grzęznąc po kopiastym śniegu. Niosłam im właśnie dwie małe główki kapusty i kilka marchewek, wiewiórkom orzechy włoskie, które leżały bezużytecznie w dolnej szufladzie. Z każdym krokiem niewielki ciężar stawał się wielki. Zdecydowałam się ciągnąc reklamówkę po śniegu. Ulżyło co nie co.

 

Dotarłam do stromego, pokrytego śniegiem brzegu po drugiej stronie leśnego jeziorka „Pod Ignacem”, tak go nazywali wędkarze. Postawiłam jedną nogę na pochyłości, a kiedy podniosłam drugą, ześliznęłam się w dół zbocza porywając ze sobą niewielką lawinę. Gruby zaszczekał radośnie i wskoczył mi na plecy, licząc na pyszną zabawę. Zaśmiałam się głośno, aż śnieg spadł z pobliskiej sosny wprost na moją głowę. Nim się połapałam o co kaman, już lizał mnie po twarzy i obszczekiwał z zadowoleniem. Z trudem wygramoliłam się spod jego grubego futra i zwał śniegu, który pociągłam za sobą spadając ze skarpy. Pies biegł przodem poskakując po niezbitym śniegu.

Pod lasem ujrzałam mnóstwo przeplatających się śladów różnorakiej zwierzyny. Z zainteresowaniem próbowałam je odczytywać: te drobne kopytka, to sarny, szerokie rozłożyste, to jelenia, podobne do świńskich , to na pewno dzika, ale zobaczyłam też ślady, których nie znałam, szerokie racice, mocno wciśnięte w ziemię, niby jelenia ale jednak inne, nie znałam takich i nigdy nie widziałam. I jak się wkrótce okazało, nie dane mi było długo się nad nimi zastanawiać. Podeszłam pod leśną ambonę i postanowiłam obejrzeć krajobraz  z wysoka. Gruby zwinnie wspiął się za mną. Udowodnił, że nie jest jeszcze taki stary za jakiego go miałam. Rozejrzałam się dookoła. Jak okiem sięgnąć biel w różnych odcieniach, pod lasem niebieska, na polanie żółta, w słońcu lśniła srebrnymi łuskami. Piękny widok, Drzewa bielusieńkie jak malowane akrylem. Gałęzie grubo porośnięte śniegiem, wyglądały jak obandażowane. Zobaczyłam opadający biały obłok mojego oddechu, który skraplał się pod nosem. Słońce przedarło się przez chmury i na chwilę zrobiło się ciepło. Zamknęłam oczy poddając się marzeniom, gdy nagle usłyszałam trzask łamanych gałęzi, pies również mimo wieku, usłyszał , a może coś poczuł, bo zaczął szczekać na różne sposoby, ostrzegawczo, krzykliwie i jeszcze jakoś inaczej niż zwykle. Ujadał tak, aż w uszach dźwięczało i niosło echo ponad drzewa. Musiałam go przytrzymać, żeby nie wyskoczył. Wpatrywałam się w świerkowy las. Nagle przez parawan drzew przedarł się olbrzymi zwierz. Stanął kilka metrów od ambony, zadarł wielką głowę zwieńczoną ogromnym porożem, zaczął wciągać powietrze.

Wtedy to zobaczyłam jego brązowe tęczówki z jaskrawymi białkami. Popatrzył na mnie, poruszył łbem w górę i w dół, jakby się kłaniał, zrobiłam to samo. Wtedy odszedł wolnym, człapiącym krokiem, raz co raz zapadając się w nierównościach terenu i głębokim śniegu.

 

Przypomniało mi się jak Tato-leśnik opowiadał, że podczas spotkania z łosiem należy być ostrożnym, a najlepiej stać w pobliżu drzew, bo kiedy zaatakuje, choć rzadko się zdarza, należy biegać dookoła drzewa, aż zwierzę się znudzi lub zmęczy, wtedy traci orientację.

Nim ją odzyska, jest czas na ucieczkę.

Teraz przynajmniej byłam na ambonie i nie musiałam się bać ataku. Patrzyłam z podziwem za odchodzącym. Musiał ważyć z pół tony, a poroże miało chyba około metra szerokości, albo i więcej.

Taka sztuka.

Pies, człowiek i łoś – wszyscy stali w miejscu, poznawali się, mierzyli wzrokiem. Właściwie pies nie stał, tylko wyrywał się z moich rąk, chętny do zaatakowania. Szczekał przeraźliwie i to chyba zmusiło łosia do ucieczki, bo najpierw szedł wolno, dostojnie, jakby miał nas w zadku, ale z chwilą kiedy Gruby zaszczekał piskliwie, łoś wrzucił wsteczny, zmienił kierunek i bryzgając śniegiem na wszystkie strony, zaszył się  gąszczu.

Jeszcze przez kilka minut nie schodziłam ze swojego bezpiecznego stanowiska. Podekscytowana, przeżywałam na nowo spotkanie z tym  największym gatunkiem zwierzyny płowej – łosiem. Poroże fascynowało łopatami szerokimi, jak otwór do pieca chlebowego.

Ech, mieć takie na ścianie, rozmarzyłam się i wtedy przypomniałam sobie film Planeta Małp.

 O nie, żadnych wypchanych zwierząt ani poroży.

Tak rozmyślając szłam duktem zaśnieżonym . Już nie do paśników lecz do domu, Karmy nie wysypałam pod amboną, z wiadomych względów, lecz pod lasem , w miejscu gdzie krzyżowały się drogi wielu zwierząt. Gruby biegł przy nodze, nie oddalając ani na krok, widać i on przeżył spotkanie pierwszego stopnia.

Zmrok szybko zapadał, zaczął sypać drobny śnieżek-gradzik. Po drugiej stronie nieba księżyc jak srebrna tarcza strzelnicza, łypał na nas kraterami oczu.

-  Tu śnieg, tam łysy, to jak  podsumowanie naszej przygody- prawda, Gruby?  

Pies w odpowiedzi dał głos i  pomerdał ogonem. Mądry.

 

Jedno nie dawało mi spokoju, skąd łoś tutaj?


Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze
Dołaczył/ła:
18.03.2011
16:53:48

Miasto:
Zlocieniec
Data urodzenia:
1950-04-05

Zarejestruj się by mieć dostęp
do wszystkich opcji serwisu.
Informacje:
» Tekst czytany był: 2896 razy.
» Dodano 4 komentarzy do tekstu.
» Tekst lubi 5 osób.

Sprzedam powierzchnie reklamow na portalu www

Muzyka i Edukacja > Ksiąki > Czasopisma

Zapraszam do kontaktu
Użytkowników Online
Gości Online: 21
Brak Użytkowników Online

Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: ~Monika

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEZONE

Copyright © E-Literaci.pl Kwiecie 2010 - 2024
Witryna jako całosci i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragment w serwisu jest zabronione
Serwis powstał wg pomysł u Barbary Mazurkiewicz

Serwis literacki E-Literaci dedykuje wnuczce Nikoli, gdyż powstała w dzień jej urodzin.
Serwis, zarejestrowany w Sedzie tytułem prasowym, jako Dziennik.

29,900,109 Unikalnych wizyt
Redaktor naczelna - Jadwiga Bujak
Administratorzy - Kasia Dominik