Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Sep
06
2024 |
Zapach wsi wpleciony w warkocz wakacyjnych wspomnień
dodany przez Kasia Dominik o godz. 08:30:17 A
A
A
Wakacje u dziadków na wsi to był dla mnie czas pełen radości i beztroski, który zawsze będę wspominać z uśmiechem na twarzy. Każde lato spędzone w ich domu było magiczne, pełne miłości i niezapomnianych chwil. To jedno z najpiękniejszych doświadczeń mojego życia. Dzień zaczynał się wcześnie, kiedy razem z babcią i dziadkiem szliśmy do gospodarstwa. Jednym z moich ulubionych zajęć było karmienie zwierząt. Kury, kaczki, króliki i krowy każdemu zwierzęciu należała się porcja pieszczot i jedzenia. Pamiętam, jak z zachwytem patrzyłam na zaspane jeszcze kury, które z entuzjazmem wybiegały z kurnika na nasze wołanie, jak chichotałam, gdy dziobały ziarna prosto z mojej ręki, a kaczki cieszyły się na widok wiaderka z wodą. Z dziadkiem spędzałam długie godziny w polu, gdzie kosiliśmy trawę. On, silny i doświadczony, a ja, pełna entuzjazmu i zapału. Czułam się dorosła, pomagając mu przy tej ciężkiej pracy. Dodatkowym atutem było to, że zapach świeżo skoszonej łąki towarzyszył nam przez całe popołudnie. Dziadek mówił, że praca na świeżym powietrzu to najlepszy sposób na zdrowie i szczęście. On zawsze miał dla mnie dobre słowo i uśmiech, a czas spędzony przy jego boku był prawdziwą przyjemnością. Babcia natomiast nauczyła mnie, jak ważne jest dbanie o ogródek. Razem plewiłyśmy chwasty, podlewałyśmy rośliny i zrywałyśmy dojrzałe warzywa i owoce. Najbardziej lubiłam piec z nią szarlotkę. Zrywanie papierówek w sadzie to była prawdziwa frajda wspinałam się na drzewo w poszukiwaniu najlepszych i najdojrzalszych owoców, a babcia śmiała się widząc moje zmagania. Potem wspólnie kroiłyśmy jabłka, dodawałyśmy cynamon i cukier, a zapach piekącego się ciasta rozchodził się po całym domu, przyciągając wszystkich do kuchni. Z tatą często wędrowaliśmy po lesie, zbierając borówki. Uwielbiałam te chwile spędzone na łonie natury, kiedy otaczała nas cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków i szumem drzew. Tata opowiadał mi o zwierzętach i roślinach, które spotykaliśmy po drodze. Czasami siadaliśmy na polanie i zajadaliśmy się świeżo zebranymi owocami, śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Powrót do domu z pełnymi koszyczkami jagód był zawsze powodem do dumy. Wieczorami, po dniu pełnym wrażeń, siadałam z mamą na werandzie i czytałyśmy rAnię z Zielonego Wzgórza. Jej ciepły głos przenosił mnie w świat rudowłosej dziewczynki, a ja marzyłam o własnych przygodach i odkryciach. Był to mały rytuał, który zbliżał nas do siebie i sprawiał, że czułam się kochana i bezpieczna, a historia Ani Shirley stawała się częścią mojego dzieciństwa. Wakacje u dziadków były czasem pełnym miłości, ciepła i beztroski. Każdy dzień przynosił nowe przygody i doświadczenia, a te pozostawiły w moim sercu niezapomniane wspomnienia, niezatarte ślady, przypominając mi o prostocie i pięknie życia na wsi, gdzie każdy dzień był pełen przygód i radości. Czułam się tam szczęśliwa i wolna, otoczona miłością i troską bliskich mi osób. To były najpiękniejsze chwile mojego dzieciństwa, do których wracam myślami z ogromnym sentymentem. Kasia Dominik zdj. Pixabay Wspomnienie (II miejsce w konkursie) konkursowy Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: Kasia Dominik
Dołaczył/ła: 23.12.2019 16:10:52 Miasto: - Data urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Moja refleksja...
Dom ...
Ciężar słów...
Bieszczadzkie anioły...
Mistyka Bożego Narodzenia...
W lustrze ...
Nie odmawiaj...
Przypadek...
Powracam do dni bez daty...
Wędruję przez mgły snów i...
Niezdatna...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 197 razy. » Dodano 7 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 5 osób. |
Użytkowników Online
|