Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Feb
28
2019 |
Pamiętnik kochliwego młodzieńca(6)
dodany przez EdwardSkwarcan o godz. 05:42:33 A
A
A
12 maja 1966 umierałem z tęsknoty przez deszczowy tydzień niebo krytykowało zakazaną miłość błądziłem wspomnieniami tuląc zwid bezczynnie układając treść w sercu niepisanym listom czasem się zastanawiam czy to nie pomyłka w końcu dziewczyny lubią chłopców za nos wodzić ale pierś buntownicza rad tych się nie trzyma podszeptem przyzwalając – co cię to obchodzi 13 maja 1966 nadzieja jest jak słońce co zza chmur wychodzi a jej dzisiejszy uśmiech był niczym słonecznik spotkany przypadkowo serce mi roznosił i wszystkie zakamarki w głębi ja wypełnił przez dziewczynę kontrolę nad rozsądkiem tracę dobrze że nad nim czuwa klasa i korytarz dobry duszek strzegł jednak gdy byliśmy razem mogłem ostrzec jedynie – idzie skarżypyta z paluszkiem sza na ustach zmyłem się na pięcie wiem mniej więcej gdzie mieszka więc w szkole odpuszczę odprowadziłem wzrokiem przepełniony szczęściem słodząc namiętne ego czarującym jutrem 14 maja 1966 chcę wypróbować na niej swych sił w telepatii wzrok z wyciszoną prośbą skupiam na jej głowie wszystko hen odpłynęło umysł się zatracił - obejrzyj się - powtarzam bez mrugnięcia powiek zamiast modlitw ślę rozkaz by się obejrzała i nagle jest reakcja jakby ruch nerwowy twarz odwrócił do tyłu więc numer zadziałał kilkakrotnie sprawdziłem mój szalony pomysł dziewczyna zrozumiała zaczepne intencje uśmiech jej twarz rozjaśnił ciut wcześniej skupioną by nie zrazić do siebie nie słałem ich więcej męski wzrok ją uwiedzie naturalną bronią dziwne bo dla rozrywki sprawdziłem na innych nie udało się z żadną mimo moich skupień czyżby mózg kontrolował telepatii listy przekazując jedynie wspierane uczuciem 15 maja 1966 naprędce przed majówką wymyśliłem numer że dyskretnie ukryty wpadnę na nią w bramie potem adoratorki sposobem usunę udając przeprosiny za brak dobrych manier pomysł jest znakomity stoi zaskoczona nadrabiam dobrą miną bo udał się wybieg przepraszam obejmując prawie w jej ramionach i gonię koleżanki – idźcie zaraz przyjdzie swoją grzeczność popieram słonecznym uśmiechem wzrokiem ślę jej błagalne – na pięć minut zostań sukces święcę i ciągnę w neutralną strefę czując w cieple jej dłoni kobiecości posmak krew uderza do głowy palą się policzki więc ostatkiem wysiłku obejmuję w talii dobrze że grzeszny Amor wzroku mi nie przyćmił tylko miłosną strzałą celnie w skronie trafił pulsują pod spojrzeniem co chce ból uśmierzyć bo serce się wyrywa jak pociąg pośpieszny drżącą rękę w spadaniu ku pośladkom grzesznym hamuje szept z przeciwka – to jest plac kościelny trzeźwieję uderzony jak w głowę obuchem czas goni więc wypraszam pilne wiadomości zachwyca mnie gorący w policzek całusek w myślach się upominam – idioto dorośnij dlaczego patrzy na mnie jak nauczycielka zamiast modlić się długo nad tym rozmyślałem szczyl gwałtownie doroślał by odważnie czekać ćwicząc w gronie panienek swój rozmowny talent chichocząc chciałem sprawdzić czy ma guz na czole każdy sposób jest dobry żeby musnąć usta cieszył sekretny moment bo smarkacz nie poległ i wiem że przy spódnicach odwadze zaufam cdn. Edward Skwarcan Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: EdwardSkwarcan
Dołaczył/ła: 22.04.2012 15:28:23 Miasto: LutczaData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: bilans......
modlitwa do Św.Walentego...
przedwiośnie...
październikowo...
miłosne ostatki...
gorąca niedziela...
pożegnanie lata...
świt...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 952 razy. » Dodano 5 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 0 osób. |
Użytkowników Online
|