Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
May
10
2017 |
pamiętnik nastolatki 105
dodany przez EdwardSkwarcan o godz. 05:50:08 A
A
A
![]() Foto Dawid Turoń styczeń pewnie się zimie pragnie przypodobać bo w zadymkach gustuje i straszliwych mrozach siedzę w domu jak trusia nie chodzę do miasta w moim stanie to kłopot kiedy chodnik w zaspach tylko książki są formą nijakiej rozrywki szczęście mogę znudzona nocą tylko przyśnić wprawdzie jest jego mama więc jakby mniej przykro lecz przy długim pobycie obgadane wszystko urodziny bez fanfar bo w rodzinnym gronie o przepychu na stole wolałam zapomnieć wystarczył skromny wieczór z życzeniami bliskich nie rwę się w moim stanie do hucznej rozrywki wino im postawiłam gest tego wymaga i myślami błądziłam przy ważniejszych sprawach przy złym samopoczuciu nie smakuje ciasto nie potrafił mnie nawet rozweselić tato patrzę z nadzieją w okno że luty odpuści chciałabym się przewietrzyć i pogadać z ludźmi mówię czasem do siebie – smutny los mężatki radości z rozterkami swoisty dualizm miałam trochę zajęcia kiedy słowne ciotki zaczęły mi do domu swe prezenty zwozić wszystkiego po dwa razy i w jednym kolorze posiedziały przy kawie w trudne chwile mroźne łóżeczka ustawione po przemeblowaniu ale to już mężczyźni czyli z mężem tatuś ja więcej oglądałam ciesząc oczy ciuchem sortowałam bo panie kupiły zbyt duże pomyślały o wszystkim nawet są zabawki wspominałam jak kiedyś lubiłam się bawić ech te lata dziecięce i wieczna beztroska a ja wnet będę matką ciekawe czy sprostam z bezczynności przez myśli też zwariować można znam przykład koleżanki gdzie w domu teściowa synowej nie kazała do garnków się mieszać błąkając się bezczynnie sfiksowała biedna tak bywa kiedy synek mamusi jedynak przez nadmierną troskliwość coś w życiu przegrywa staram się robić wszystko choć się nie wysilam nawet przy lekkich pracach problem myśli znika przy obiedzie czas leci z mamą jakieś szepty żeby zabić czas słowem w rozterkach kobiecych ona niczym psycholog dostrzega w mej twarzy że ze mną jest coś nie tak i wzywa kucharzyć głupią cebulę skroić czy zetrzeć marchewkę wymyśla na martwotę byle jaki pretekst po południu jest lepiej bo kwitnie nadzieja cudowna jest sobota i wścibska niedziela przez nadmiar rąk do pracy ja tylko doradzam jest gorzej zamiast lepiej bo każdy nos wsadza zdarzyło się już zupę dwa razy osolić potem winnych nie było więc chochlik to zrobił mój mąż ma przy nauce uwagę podzielną bo patrzy w swe zeszyty i rozmawia ze mną wiecznie go przez te nudy molestuję słownie w takie dni jakby jaśniej i nieco pogodniej po gimnastyce mózgu jest mój dla kaprysów chichoczemy po kątach miast intymnych przygód czasem tata nas porwie obrazki przewracać lub obaj chcą obalić prymat Igi w szachach kolacje celebruję i w rodzinnym gronie jest niczym na jarmarku twarze barwi płomień kolejny dzień noc gasi ku mojej dwudziestce kiedyś chciałam być starsza dzisiaj się nie spieszę Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: EdwardSkwarcan
Dołaczył/ła: 22.04.2012 15:28:23 Miasto: LutczaData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: bilans......
modlitwa do Św.Walentego...
przedwiośnie...
październikowo...
miłosne ostatki...
gorąca niedziela...
pożegnanie lata...
świt...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1014 razy. » Dodano 2 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 1 osób. |
Użytkowników Online
|