wśród dni szarością i smutkiem straszących
i kłamstw zbutwiałych, splątanych jak pnącze.
W zaułkach życia, mrocznych i skrywany
byłaś mi zawsze mamcią ukochaną,
jasnym płomieniem w przestrzeni otwartej,
z którym przez życie przechodzi się łatwiej.
Wdzięczna Ci jestem za światło w ciemnościach,
za dłoń podaną w tej drodze, Najdroższa,
za mądre oczy, zmęczone i stare,
za serce, z całym miłosnym bezmiarem.
Kochany Boże, wydobądź mnie proszę
z żalu wielkiego, który w sobie noszę.
Powierzam Matkę w Twoje dobre ręce.
Bądź Jej pasterzem, Jezu Przenajświętszy.
2005 Czesława Mileszko