Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Aug
02
2021 |
Gęsiareczka
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 13:14:31 A
A
A
Pochodziła z wielodzietnej rodziny. Ojciec był nałogowym alkoholikiem, a matka? - Różnie z nią bywało, bo wszystko zależało od jej humorów. Gąsiareczka o blond włosach, /spadające puklami na ramiona/. Sarnie rzęsy okalały błękitne oczęta. Choć była śliczna, musiała od wczesnego dzieciństwa dźwigać ciężkie brzemię obowiązków, jak to zwykle bywa w wiejskim gospodarstwie. Bywało, że dzieci od szóstego roku swego życia musiały już pomagać rodzicom w domu, zagrodzie, w chlewie i na polu. Tak było i w tej rodzinie. Pewnego letniego dnia, kiedy starsi poszli do żniw, powierzyli jej pieczę nad dobytkiem i młodszym rodzeństwem. Tym razem mieli paść gęsi, ale wiadomo jak to dzieci szybko zapomniały o tej powinności. Nasza główna bohaterka wymyśliła zabawę w sklep, i tak ją to pochłonęło, że kiedy przypomniała o pasionce, gąski gdzieś znikły! Nie ma rady, trzeba iść poszukać, bo wiadomo co szczególnie ją czeka za taką niesubordynację! Zwykle zbierała cięgi, obraźliwe słowa, a więc cóż innego miałoby się zdarzyć za dzisiejsze nieposłuszeństwo? Pomimo żaru lipcowego południa panicznie zaczęła szukać gąsek w zagrodzie, ale odkryła z przerażeniem, że ich nigdzie nie ma! Pobiegła boso, ale okazało się, że wysokie trawy sięgały ponad jasną główkę, choć zarówno zasłaniały ją, to jednocześnie nic poza nimi nie widziała... Nagle poczuła ukłucie w stópkę, /to pszczoła ją tak użądliła przy okazji urodzin/. No nie, jeszcze tego brakowało!- skrzywiła się z bólu. Wyciągnęła żądło i pokuśtykała dalej na poszukiwanie swoich nieszczęsnych białych gąsek, pocieszając się bajką o sierotce Marysi.. Myśli o dobrym zakończeniu opowieści, dodały dziewczynce nadziei i tak dotarła do odległej rzeki w nieznanej okolicy. Z ulgą zobaczyła swoje ptaki pluskające się w najlepsze w chłodnej wodzie! Z radości zapominając o bólu z rozkoszą weszła do wody, chłodząc stopy... Nadbrzeżne wierzby skłaniały się ku niej, jakby chciały objąć serdecznie, dostarczając iście matczynego uścisku, czy może cieplejszego uczucia, którego nigdy nie doznała od swoich zmanierowanych rodziców. Wiedziona instynktem wyłamała gałązkę wierzbową w taki sposób, że myślała o podaniu jej pomocnej dłoni przez duszę garbatego drzewa, które żyło dziwną postacią w różnych bajkach i poematach.. Rozmarzyła się! Weszła do rzeki, z zamiarem zabrania gąsek do domu, ale beztrosko bawiące się dzieci wydały się tak obcy, jakby z innego świata.. Natomiast ci nieznani chłopcy opluskali ją wodą, dla zabawy- wraz ze śmiechem i drwinami.. Jednak nie zwracając nań uwagi, podążając za gąskami... Zamyślona nie zauważyła jamki na dnie i wpadła w nią...Co się dalej wydarzyło nie bardzo wiedziała, bo obudziła się już na brzegu... Okazało się, że rzeka była niebezpieczna, bagnista, nieuregulowana i takich dołków mogło być tu więcej. Wokół zgromadziło się trochę gapiów, ale również nachylał się nad nią bohater, który uratował jej życie. Zapytał: - Czy nic Cię nie boli? Wszystko w porządku?- Tak, wszystko w porządku -przytaknęła. Podał jej rękę, pomógł wstać. Podziękowała wdzięczna za pomoc, ale niestety czas nie czekał.. Musiała już iść! Nie zdając sobie do końca sprawy z całego zajścia pożegnała wybawcę i wróciła z dobytkiem do domu. Na podwórzu rodzice czekali wściekli, bo mimo nieposłusznego pasienia, to jeszcze wraca spóźniona! Ojciec już od bramy wyzywał i machał pasem przed dzieckiem, ale matka była szybsza! Dopadła do córki, katując biczem aż do krwi! Uderzała w jakimś szale, gdzie popadło, aż dziewczynka straciła przytomność... Zelżona, zmaltretowana, opadła z sił, bo jak się okazało zapomniała się w bajkach i nie jadła śniadania. To był sposób, dzięki któremu udawało się jakoś egzystować w brutalnym świecie, wśród agresji rodziców. Sąsiadka zza płotu widziała całe zajście, ale nie mogła się wtrącać w prywatność rodziny, choć pijackiej...Widziała więc omdlenie dziewczynki, kiedy jako tako ucichło na podwórzu, bo bała się o swoje życie, bo przecież nie wiadomo co może zrobić gospodarz w stanie nietrzeźwym, skoro zna go niemal od dzieciństwa. - Ale dość rozważań- pomyślała.- trzeba zająć się jakoś tą biedną małą, póki nikogo nie ma na podwórzu.. - Przybiegła na pomoc cucąc ją wodą ze studni, bo tam obok cembrowiny leżało biedne, pobite dziecko! Zdjęła z niej czerwoną sukienkę w białe groszki, teraz w strzępach i mokrą. Obmyła zmasakrowane rączki i nóżki mające czerwone pręgi, znaki uderzeń bicza...- Mała będzie miała dużo siniaków! - Pomyślała. Opłukała szmatkę i powiesiła na płocie, żeby wyschła, a Gęsiareczkę owinęła swoją chustą, którą zdjęła z ramion... Usłyszała jakby ruch w sieni sąsiadów, a więc spłoszona uciekła, powierzając dziewczynkę opiece Bożej. Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: Barbara Mazurkiewicz
Dołaczył/ła: 17.04.2010 21:22:39 Miasto: LubaczówData urodzenia: 1954-07-05 Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Gęsiareczka...
Koronkowe widzenie ...
Powierzenie ...
W ramach wyobraźni...
Po tamtej stronie powietr...
Podeptać ciszę...
Autoportret III...
Boso...
"Zagrody nasze widzi...
Mój Anioł Stróż w opałach...
Nie unikam myślenia o Tob...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1162 razy. » Dodano 5 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 2 osób. |
Użytkowników Online
|