Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Apr
21
2021 |
Samotna w tłumie część IV
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 07:32:00 A
A
A
* * * Czerwiec był tego roku bardzo upalny, młodzi postanowili pojechać nad ocean, aby chociaż jeden weekend odpocząć od nauki i pracy. Hania bardzo namawiała ich na ten wyjazd. Po prostu chciała pobyć sama. - Tak naprawdę to bardzo tęsknię za nowym domem, chciałabym zacząć go urządzać po przeprowadzce. Czuję się tutaj strasznie samotna – pomimo tego, że są ze mną młodzi. Wylewała smutki mężowi do słuchawki. - Wiem, wiem…ja też bardzo tęsknię za wami, ale zarób jeszcze trochę kasy i wracaj — pocieszał. - Dziwnie brzmi twój głos, będę kończyć, bo muszę trochę pobiegać – skłamała. Nie chciała z nim dłużej rozmawiać, kiedy widział tylko funty w oczach, a ona ledwie wymknęła się śmierci spod kosy… poczuła się bardzo urażona i zaniepokojona tym, że znowu nadużywa alkoholu. Zaparzyła kubek zielonej herbaty i wyszła boso do garden’u w cieniutkim szlafroczku. Usiadła na huśtawce, aby ukoić rozszalałe zmysły. Od dawna ten człowiek przyczyniał się do tego, że traciła pewność siebie i nabierała przekonania, że świat jest jej nieprzyjazny. Najlepiej widziałby swoją żonę zapłakaną, siedzącą w ciemnościach. Często zasłaniał i zamykał okna, wyłączał tv, radio, a nawet gasił najmniejszą żarówkę. Kazał jej unikać przebywania na zewnątrz, każdego miejsca, w którym zbierają się ludzie, chociaż pieniądze, na jakie ciężko pracowała, były mile widziane. Nigdy nie przeczytał książki, gazety, nie poszedł z Hanią do kina czy teatru, a kiedy proponowała mu spacer, to mówił, że nie pójdzie z nią nigdzie, bo się wszystkie (wuje) na nią patrzą — nawet ksiądz w kościele. Mimo wszystko zawsze szła pod prąd i kochała tego łajdaka. Co się zmieniło? Można by powiedzieć, że nic… nadal jest smutna i nieszczęśliwa, jak w Polsce obok męża, jak po rozmowie, tuż po przyjeździe Pawła, jak po wybudzeniu ze śpiączki po wypadku. Nadal żyje martwa w najzwyklejszy sposób, w tłumie niezauważalna. Jej piękne ciuszki tkwią w plastikowych torbach lub na wieszakach przepastnej szafy – z pewnością już niemodne. Nie pamięta, kiedy była u fryzjera czy manicurzystki. Haneczka przypomniała sobie babcię, która przesiadywała w oknie i często mawiała; o marzenia trzeba walczyć, a szczęście należy sobie narysować albo uszyć zaś na niedomagania naleweczka – wtedy szczęście przyjdzie samo i rozgrzeje od środka. Nagle poczuła lekkie kołysanie i zapach cygaro za plecami. Nikotynowa chmurka unosiła się lekką mgiełką. Przymknęła powieki, aby się z nią nie zderzyć. Uśmiechała się, była wniebowzięta, wiedziała, kto rozkołysał huśtawkę i przyczynił się do poprawienia humoru. - Oh Mark, jak miło, że wpadłeś! Wyświergotała. -Nie mogłem przepuścić takiej okazji w wyśmienitym towarzystwie. - Wtedy podniosła wzrok znad kubka i zobaczyła, że mężczyzna uśmiecha się i pożera ją zwodniczo, przysiadając się obok bez pytania. Jej szaroniebieskie oczy jeszcze przed chwilą pełne łez nabrały blasku. Kilka rudych kosmyków włosów, ze spiętego niedbale koka uwolniły się i opadły na twarz – nic nie mówiąc, odchylił je z czoła. Poderwała się i ruszyła wolnym krokiem do mieszkania. Po prostu nie chciała, by starsza pani z sąsiedztwa źle o niej mówiła. Ciszę panującą w salonie przerwał klakson samochodu oraz dobrze jej znany głos brata Marka. - Ślicznie wyglądasz, muszę uciekać, ale obiecuję, że jeszcze dzisiaj wrócę – dodał z uśmiechem i ruszył w stronę zaparkowanego na podjeździe czarnego Mercedesa. Mark, zawsze lubił drogie samochody, ale z tego powodu nie przewróciło mu się w głowie. Rozumie doskonale, jak strata potrafi zmienić rzeczywistość oraz poczucie czasu. Dlatego też bardzo często odwiedza Haneczkę, która dwa lata temu, uległa niemalże śmiertelnemu wypadkowi. Pomógł z Harrym niesprawnej kobiecie stanąć na nogi. Ludzie doświadczeni w straty, stają się mądrzejsi oraz bardziej otwarci na dobro i miłość. Swym bystrym spojrzeniem, potrafi wyłapać najdrobniejsze radości, jakie oferuje życie. * * * Paweł tumanem kurzu zatrzymał samochód, aby pozwolić Kasi pobiec z rozpostartymi ramionami w stronę oceanu. Pełnym oddechem chłonęła wszystko między niebem, a ziemią, od dawna pragnęła poczuć, jak pali rozgrzany piasek na plaży. Pogubiła buty i wszystko oddała tej chwili. Łagodny wiatr popychał morskie fale do stóp, a ona wciąż wirowała omotana w zwiewne falbany sukienki. Czuła, jakby rodziła się tutaj na nowo, chrzczona morską bryzą. Paweł zagłębił się przed wiatrem w wydmie na leżaku i skoncentrował na słuchaniu muzyki – planował, rozmyślał. Niemalże cały dzień spędzili na kąpielach morskich i słonecznych. Następnego wieczoru poszli się zabawić, jakiś gość wziął Kasię do tańca i kiedy Paweł zobaczył, że coraz bardziej się do niej przytula, z nerwów ruszył w ich stronę, ale coś go zatrzymało. Zanim znikli z oczu zobaczył, jak jej szepcze coś do ucha, objął ją i gdzieś odeszli w ciemności. Bał się pójść za nimi, bo mogła to być zasadzka, ale też nie mógł pozwolić na to, by się jej coś stało. Sięgnął po telefon i zadzwonił – odebrała i ze śmiechem powiedziała, że już wraca. Cały następny dzień spędził na rozmyślaniu, co ona zrobiła i dlaczego tak się zachowała. - Kim był ten koleś? - Nie będę ci się tłumaczyć, bo ty tego nie zrozumiesz. Jak chcesz, to mogę wysiąść! Była zła i po rozmowie z Pawłem w ogóle się nie odezwała w drodze powrotnej…dobrze, że w samochodzie do niczego nie doszło. - Mam nadzieję, że zapomnimy o tym wszystkim i mama niczego się nie dowie? –Nie zdążył się obejrzeć, tak szybko wybiegła z samochodu. - Czego ona ode mnie oczekuje i dlaczego tak się zachowuje!? Przecież mógłbym mieć każdą inną. - Wszedł do domu, gdzie czekała uradowana mama z obiadem. Dziewczyna wzięła szybki prysznic i podeszła do Pawła, zaczęła go całować. Tak bardzo chciał ją odepchnąć i powiedzieć, że jest zmęczony i idzie spać. Czuł, że gra. Nazajutrz kolega Pawła zorganizował grilla. Poszli z Kasią …wszystko było ok, dopóki nie zrobiło się ciemno i Kasia sobie podpiła. Chłopak zauważył, jak jakiś mężczyzna ją szarpie, podbiegł i uderzył go w twarz – tamten padł na ziemię, w momencie dziewczyna uciekła. Szukał ją Paweł w ciemnościach, przyświecając latarką z telefonu. Od strony stawu wyjechał na główną drogę hand made (niewielki traktorek) prowadzony przez łysego jegomościa z tatuażami na głowie. Paweł szybko skojarzył go z pracą matki. Nieraz widział go wychodzącego z fabryki, kiedy czekał na Hanię. Zatrzymał go i spytał, czy nie widział dziewczyny w okolicy – pokiwał głową przecząco bez słowa i odjechał. Wszystko nagle stało się bardzo zagadkowe i niepokojące. Te wszystkie prowokujące sytuacje, jakie stwarza mu dziewczyna – czyżby prowadziła za jego plecami inne życie? Dlatego stara się uciec od emocji i negatywnych myśli. Tylko czy ona może tak postępować bez tłumaczenia i konsekwencji? Wszystko dziwnie się komplikuje, tym bardziej że chwilami można odnieść wrażenie, iż między zakochanymi coś gaśnie. Na pozór, wiodło się im nieźle. Przełamali wszelkie bariery i nic nie krzyżowało planów na wzięcie ślubu. Z samego rana, zanim miasto się rozbudziło, Paweł niemal wypadł z domu. Starał się być niezauważony. Jechał pogrążony nieustępliwym niepokojem, przemierzał puste ulice błyszczące od porannego słońca. Wcisnął mocniej pedał gazu, potrzebował szybkiej jazdy i relaksu. Nie wiedział, dokąd zmierza, jedyne czego chciał, to odnaleźć dziewczynę. Po kilku godzinach ciągłej jazdy poczuł głód i chęć powrotu do domu. Nagle się zorientował, że nie zabrał telefonu. Cdn. ©BaMa Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: Barbara Mazurkiewicz
Dołaczył/ła: 17.04.2010 21:22:39 Miasto: LubaczówData urodzenia: 1954-07-05 Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Gęsiareczka...
Koronkowe widzenie ...
Powierzenie ...
W ramach wyobraźni...
Po tamtej stronie powietr...
Podeptać ciszę...
Autoportret III...
Boso...
"Zagrody nasze widzi...
Mój Anioł Stróż w opałach...
Nie unikam myślenia o Tob...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 748 razy. » Dodano 6 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 3 osób. |
Użytkowników Online
|