Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Jun
04
2020 |
Przedślubny pech - część ostatnia
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 08:28:48 A
A
A
cykl otrzymuje miano noweli o tytule: "Słodko - kwaśny tort weselny" Czerwcowy dzień zapowiadał się pogodny i szczęśliwy, bowiem to doniosłe znaczenie w życiu dwojga ludzi. Przygotowania do samej ceremonii trwały z dużym wyprzedzeniem ale to i tak nie nastręczyło pewnych problemów. Inicjatywę w sprawie przebiegu wesela, przyjęła mama Alicji, chociażby dlatego, że jako „młoda para” przebywająca na dorobku poza domem nie miała nic do powiedzenia, mając w zamyśle inną wizję ślubu — chcieli, żeby przyjęcie weselne było skromne: kilkoro przyjaciół, szampan, tort i wymarzona suknia. Po prostu ograniczyć wielkość przyjęcia weselnego do rozmiarów świadczących o rozsądku z uwzględnianiem możliwości finansowych. W ostateczności, oddając sprawę wesela w ręce rodziców - skupili się oboje na samym ślubie, jego duchownym aspekcie i ubiorach – była to najistotniejsza część całej uroczystości. Powiadają - chcesz być piękna, musisz cierpieć…na każdą pannę młodą w sukni ślubnej czyha sporo niespodzianek. Alicja nie dopuszczała tej myśli do siebie. Dołożyła wszelkich starań, aby wyglądać zjawiskowo i olśniewająco w trzydziestostopniowym upale. Dzień zaślubin był bardzo szczególny lecz stanowił dopiero początek wspólnej drogi. Na pewno trzymali się rad rodziców - jak zachować się w tym dniu co zaważy na „przywództwu” w małżeństwie. Chodziło im przede wszystkim o to, że niby zachowanie ich dzieci, może wywrzeć wpływ na wspólne życie: dobrze wróżył ślub w kościele chrztu panny młodej, niepokazanie się narzeczonemu w sukni przed ślubem, pożyczone rzeczy albo przysłonięcie jego butów w kościele rąbkiem sukni itp. przesądy – wierzył, nie wierzył, dostosować się nie zaszkodziło. Chociażby to, że należy się pobierać w miesiącach, w nazwach których pojawia się litera "r", w ich przypadku – czerwcu. Już od rana sprawy zaczęły się komplikować, ponieważ spóźniła się na pociąg Małgosia, jako starsza druhna (w zastępstwie była dziewczyna spośród gości weselnych) , zaś ojciec panny młodej miał niegroźną w skutkach stłuczkę, wioząc zespół muzyczny, co podziałało na niekorzyść w czasie. Ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego wzięli z godzinnym opóźnieniem. W kościele kolejny „cyrk” – ksiądz spóźnił się na ślub, przyszedł w trampkach i kiedy uklękli – Alicja zarzuciła rąbek sukni na buty młodego ale on był dobrze zorientowany w czym rzecz i odrzucił. Wybuchł śmiech wśród obserwujących. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie zniknięcie druhny z kopertami spod kościoła i walec drogowy, który zajechał im powrotną drogę, żądając okupu z tak zwanej „bramy do szczęścia”. Uczta weselna, była w domu rodzinnym młodej, weselnicy zajęli dwa pokoje przy suto zastawionych stołach, a „orkiestra” grała pod namiotem na podwórku. Pierwszy kawałek dla młodych zaśpiewali piosenkę – „głupi ten co się ożenił”. Był pierwszy taniec, powrót do stołu i przyklejenie się Alicji do tortu. Wieczorem elektrownia wyłączyła światło, żądając kilka flaszek wódki okupu. W tych ciemnościach niektórzy z gości weselnych, obrabiali stoły z czego popadło, nawet zginęły torty. Podsumowując prezenty: dwa prodiże (jeden pożyczyła sąsiadka na wieczne nieoddanie), kilka dziadowskich ręczników (porwały się przy pierwszym praniu), kilka zmian pościeli, komplet talerzy. Może było to wszystko potrzebne, aby bardziej dojrzała? Nagle przybyło jej kilka lat – zrozumiała, co oznacza ludzkie słowo, czy gest – nic innego, jak fałsz! Kiedy po latach obserwuje doświadczenia, które wyniosła z ich pożycia, dochodzi do jednego wniosku: Bóg powierza nam współodpowiedzialność w kształtowaniu rozwoju drugiego człowieka, czynienie dobra. Jednak nikt nie jest w stanie uniknąć błędów, porażek, a niekiedy poważnych dramatów. Czy po wielu latach, można sobie przypisać cechę „trwałości” ? - Musiało być to jednak wielkie oddanie, kiedy to pożycie małżeńskie przetrwało napór różnych „burz”. Jest to powołanie, zawierające w sobie dwa składniki: dar i zadanie. Dar osoby dla osoby - tylko wtedy bywa właściwym przymierzem.
Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: Barbara Mazurkiewicz
Dołaczył/ła: 17.04.2010 21:22:39 Miasto: LubaczówData urodzenia: 1954-07-05 Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Gęsiareczka...
Koronkowe widzenie ...
Powierzenie ...
W ramach wyobraźni...
Po tamtej stronie powietr...
Podeptać ciszę...
Autoportret III...
Boso...
"Zagrody nasze widzi...
Mój Anioł Stróż w opałach...
Nie unikam myślenia o Tob...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1407 razy. » Dodano 5 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 6 osób. |
Użytkowników Online
|