Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Oct
01
2018 |
Z falą strajków- wspomnienia z okresu nauki w IV LO w l. 80-84
dodany przez karioka83 o godz. 19:50:58 A
A
A
fot. archiwum własne Z ogromną radością przyjęłam wiadomość o mającej się odbyć uroczystości z okazji 70 –lecia IV LO – mojej ukochanej szkoły, do której chodziłam w najbardziej chyba burzliwych latach powojennej Polski- od końca sierpnia 1980 r. ( tak, rok szkolny zaczynał się wówczas w trzecim tygodniu sierpnia, razem ze strajkami w Polsce), do czerwca 84 r. i obejmował wspólne doświadczenie tworzenia się Solidarności w Polsce, wybuchu i trwania stanu wojennego , działalności kontestatorskiego wobec władzy PRL-u społeczno-religijnego ruchu ,,Światło – Życie”. Były to lata niezwykle trudne, ale i barwne, ciekawe a ponieważ zbiegły się z okresem naszego dorastania, wchodzenia z okresu dziecięcego w dorosłość ( mieliśmy w okresie uczenia się w szkole średniej od 15 do 19 lat) ten czas został zapamiętany ogromnie intensywnie, jakby to było wczoraj. Choć od ukończenia szkoły i matury minęły już 34 lata! Kiedy pod koniec 8 klasy szkoły podstawowej składałam podanie o przyjęcie do IV LO, była to jedyna szkoła humanistyczna we Wrocławiu, a ja nie wyobrażałam sobie nauki w innej klasie niż humanistyczna. Już wcześniej zrobiłam rekonesans i w pamiętnikach z tamtego okresu zachwycałam się przytulnością tej szkoły i jej ofertą zajęć pozalekcyjnych, kołem dziennikarskim, poetyckim, kabaretem… Cieszyłam się też na myśl, że jest to jedyny ogólniak, w którym nie będę musiała pisać matury z matematyki ( była za to pisemna z historii) Byłam dumna, że będę się też uczyć łaciny J ( Kochana Pani Oboroń…) Z ogromną ulgą przyjęłam wiadomość , że dostałam się do klasy B ( humanistycznej) wraz z dwiema koleżankami z klasy ze szkoły podstawowej : Danusią Kempińską i Dorotą Lipin. Wychowawczynią była Pani Krystyna Girulska ( nauczycielka muzyki), ale naszym duchowym opiekunem został polonista- Pan Jerzy Tarnacki, który sam wychowawstwa nie miał, ale naszą klasę lubił najbardziej i z pełnym zaangażowaniem organizował dla nas teatralne wycieczki – do Krakowa, Warszawy, Jeleniej Góry. Z jednej z nich- z Warszawy, prosto z Teatru Narodowego u Hanuszkiewicza udało nam się wrócić do Wrocławia w ostatniej chwili przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego – w noc z 12 na 13 XII 1981 roku! Ale do tego wątku jeszcze wrócę. Nowy rok szkolny – pierwszy w szkole średniej zaczynaliśmy w sierpniu 1980 r. wraz z falą ogólnokrajowych strajków w Polsce. Dojeżdżaliśmy na rowerach- niektórzy z nas z odległych dzielnic miasta, a nawet spoza Wrocławia, gdyż komunikacja miejska nie kursowała… Do głowy nam nie przyszło, że moglibyśmy z tego powodu nie przyjść na lekcje… A trzeba tu jeszcze młodszym przypomnieć ,że przez całą pierwszą klasę w roku szkolnym 1980-81 obowiązywał 6-dniowy tydzień pracy- nie było wolnych sobót. Obowiązków, nauki zaś było mnóstwo, wyniki w porównaniu z 8 klasą SP bardzo słabe ( ogromnie wysoki poziom i wymagania wobec uczniów). Wszystko to sprawiło, że z 41 osób, które rozpoczynały naukę w klasie I B pozostało w klasie drugiej B tylko 23! Ale już praktycznie w takim właśnie składzie dotarliśmy do matury! W I klasie, w styczniu 1981 wybraliśmy się na szkolną wycieczkę do Krakowa. Miała ona – jak większość naszych wycieczek- głównie teatralny charakter. Oglądaliśmy ,, Brata naszego Boga” Karola Wojtyły w Teatrze Słowackiego oraz ,, 10 portretów z czajką w tle” Czechowa w kultowym Teatrze Starym. Niezwykłą pamiątką z tego wyjazdu jest zdjęcie naszej szkolnej braci na tle Uniwersytetu Jagiellońskiego , na którego zamkniętej bramie umieszczono tablicę z napisem ,, Strajk ostrzegawczy”. Był 16 stycznia 81 r. Na kolejne teatralne wycieczki szkolne z panem J. Tarnackim wyjeżdżaliśmy do Warszawy. Miały one niezwykle intensywny charakter- po 6 godzin dziennie zwiedzaliśmy z przewodnikiem stolicę- Wilanów, Łazienki, Cmentarz na Powązkach, Starówkę z Krakowskim Przedmieściem, muzea literackie… Oglądaliśmy czasami po dwa przedstawienia dziennie w różnych teatrach, uczestniczyliśmy w spotkaniach z twórcami. Na pierwszej naszej warszawskiej wycieczce- w kwietniu 81 r. mieliśmy niebywała okazję obejrzeć w Teatrze Ateneum spektakl ,,Polonez” wg Sity, którego akcja rozgrywała się po I rozbiorze Polski i obejmowała lata jej upadku… ( był kwiecień 1981 r.) z niezapomnianą kreacją Aleksandry Śląskiej, Jerzego Świderskiego. W Teatrze Dramatycznym oglądaliśmy spektakl ,, Łunin, czyli śmierć Kubusia Fatalisty”, w którym główną rolę grał Zbigniew Zapasiewicz. To były niezwykłe przeżycia dla 16-latków, jakimi wówczas byliśmy- móc oglądać na żywo, na scenie tak popularnych, wybitnych aktorów! Często po spektaklach chodziliśmy za kulisy po autografy, mieliśmy okazję porozmawiać z aktorami. Czasem uczestniczyliśmy w spotkaniach z twórcami. Jak np. po spektaklu w Teatrze Narodowym ,, Samuel Zborowski” z reżyserem, Adamem Hanuszkiewiczem, czy też po obejrzeniu ,,Ferdydurke’ Gombrowicza na scenie Teatru Studio mieliśmy okazję rozmawiać z twórcami- Zygmuntem Malanowiczem, Ireną Jun. Czuliśmy się dumni i uprzywilejowani- my 16-latkowie - mogąc oglądać spektakl dla dorosłych- słynny ,,Dekameron” w Teatrze Narodowym w reż. A. Hanuszkiewicza, czy też ,, Uciechy staropolskie” Dejmka. I mimo że warunki były iście spartańskie – jeździliśmy nocnymi osobowymi pociągami, nocowaliśmy na salach gimnastycznych szkół, na łóżkach polowych, bez łazienek z ciepłą wodą ( raz podczas 6-dniowej wycieczki do Warszawy żeby umyć głowę musiałyśmy z Violą Bugaj pójść do fryzjera! J), nie mieliśmy wykupionych posiłków, całe dnie zwiedzaliśmy miasto a na nocleg wracaliśmy po wieczornym spektaklu- byliśmy zadowoleni, pełni wrażeń i potrafiliśmy jeszcze na tej wspólnej sali gimnastycznej do 3-ciej w nocy zawzięcie dyskutować o obejrzanych przedstawieniach… Kto teraz wyjeżdża na takie wycieczki szkolne?! Pamiętam, jak sama będąc już nauczycielką w jednym z ogólniaków zaproponowałam swojej wychowawczej klasie w roku maturalnym wyjazd na tego typu wycieczkę do Krakowa- z teatrami, Piwnicą pod Baranami, zwiedzaniem Bronowic, opactwa w Tyńcu- byli szczerze zdumieni, bo nigdy dotąd na takiej wycieczce szkolnej nie byli, ale ta perspektywa całkiem im się spodobała! J Na następnej teatralnej wycieczce do Warszawy zastał nas właściwie stan wojenny… Zdążyliśmy z niej wrócić pociągiem o 6 rano 13 XII 1981 roku… Kiedy właśnie ogłaszano w TV wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. Na dworcu obcy ludzie witali nas słowami pełnymi nerwowości: ,,To pociągi jeżdżą?!” To chyba był ostatni pociąg… Bo jak wiadomo przez długie miesiące w Polsce nie można było wyjeżdżać z miasta, kontaktować się telefonicznie, zamknięto instytucje kultury, kina, teatry, szkoły… Mieliśmy świadomość grozy sytuacji i tego, że właśnie parę godzin temu obejrzeliśmy ostatni spektakl teatralny w stolicy – a było to niezwykłe przedstawienie – w sobotę, 12 XII 81 r. do późnych godzin wieczornych oglądaliśmy widowisko w Teatrze Narodowym ,, O poprawie Rzeczypospolitej” w reż. A. Hanuszkiewicza wg XVI-wiecznego traktatu Frycza–Modrzewskiego. Spektakl, który zadziwiał i porażał swoją aktualnością! Oto co napisałam wówczas w pamiętniku: ,, (…) Jedynym rekwizytem na scenie była mównica, z której Hanuszkiewicz zapowiadał kolejne postaci historyczne i lata . Bohaterami były takie osoby jak P. Skarga, Staszic, Mochnacki, Konarski, Witos, Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Kościuszko, Żeromski, Piłsudski i inni (…) Spektakl wzbudził niezwykły aplauz, przeciągnął się znacznie w czasie, gdyż publiczność owacyjnie przyjmowała każdą wypowiedź (…) Najwięcej braw otrzymał Wojciech Siemion grający Wincentego Witosa. Publiczność nie dawała mu nawet dokończyć zdania! Najbardziej kiedy mówił, że wojska już stoją na litewskiej granicy i że takiej pomocy to my nie chcemy!” Największą naszą bolączką było wówczas to, że nie możemy się spotkać w szkole, żeby o tym wszystkim porozmawiać, podzielić się wrażeniami… Chyba dopiero po miesiącu można było pójść do szkoły. Lekcje polskiego z panem J. Tarnackim to było zawsze święto! Intelektualne święto. Lekcjom zawsze towarzyszyły silne emocje, żywe dyskusje. Uczyliśmy się na nich nie tylko historii literatury, żywej poezji, teatru, ale przede wszystkim myślenia, wyrażania myśli, umiejętności dyskusji i wrażliwości. I choć w ciągu tych 4 lat nauki były też trudne chwile – jak np. ta, że w listopadzie 1982 r. w czasie stanu wojennego zostałam przez ówczesnego dyrektora szkoły, pana Henryka Strzybnickiego na krótko zawieszona w prawach uczniowskich, za to, że na pierwszej akademii obchodzonej z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości 11 XI ( dotąd się tego święta nie obchodziło, wręcz pomijało się milczeniem, a ,,świętowało się” rocznicę rewolucji październikowej w ZSRR) nie chciałam śpiewać zmienionych w ,,Rocie” słów; zamiast ukochanych przez naród i jakże aktualnych wówczas słów ,, Przed Twe ołtarze zanosim błaganie/ ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” mieliśmy zaśpiewać: ,, naszego króla zachowaj nam, Panie” , co jednoznacznie kojarzyło się wtedy z panującym, czyli Wojciechem Jaruzelskim, to mimo tych chwil okres nauki w ,,czwórce” będzie dla mnie już zawsze czasem ciepło wspominanym, czasem najbardziej intensywnym i mającym największy wpływ na całe moje późniejsze życie: polonisty, nauczyciela, poetki, a nawet aktorki-amatorsko występującej w paradokumentalnych serialach telewizyjnych typu ,,Dlaczego ja?”, ,,Trudne sprawy”, ,, Czyja wina?”, ,,Dzień, który zmienił moje życie” i innych J Marzena Dudek-Iwanowicz Wrocław, wrzesień 2018 Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: karioka83
Dołaczył/ła: 16.09.2012 18:13:51 Miasto: WrocławData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Usteckie morze...
Czas odnaleziony...
Dzika róża...
Tam, gdzie wędrowne ptaki...
Mohammad...
impresja 2 ...
I anioł stanął u Twego bo...
niedziela...
Zanim Charon podstawi łód...
przemijanie...
W zaczarowanym ogrodzie*...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 2099 razy. » Dodano 2 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 1 osób. |
Użytkowników Online
|