Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Dec
26
2017 |
Poniżenie czy zbawienie?
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 16:54:10 A
A
A
Święta, święta i po świętach! Właściwie to u mnie się zakończyły, zanim pojawiły. Tuż przed świętami, zewsząd płynęły życzenia - powiedziano w nich może nie wszystko, ale na pewno bardzo dużo. Do wieczora wigilijnego, byłam zadowolona z mijającego już roku 2017. Dziękowałam Bogu za zamierzenia i osiągnięte cele. Zawsze byłam pozytywnie zakręcona, zarażałam ludzi motywacją i zapałem - odpowiednią „karmę” zapewnia to, kim się otaczamy i skąd czerpiemy energię. Nigdy też nie miałam parcia na rewolucje życiowe, gdyż z tego powstają klęski. Zawsze chciałam mieć „rodzinę”, swoje/nieswoje dzieci, wnuki i to właśnie zrujnowało mi życie. Kiedyś poprosiłam byłą synową o widzenie się z wnuczętami na skype, a ona powiedziała - „nie jesteś babcią moich dzieci, dlatego, że nie ma więzi krwi. Twój syn jest adoptowany. ” – Czyżby? W świetle prawa wygląda to inaczej –poddałam się, chociaż serce krwawi do dziś… Jak można przestać kochać bogu ducha winne dzieci? Tego roku, tj. 2017, sprowadziłam z Anglii na własny koszt sześć osób – (nową rodzinę syna, w tym czwórkę jego i nie jego małych dzieci) – zanim to nastąpiło, było kilka lotów/nielotów jego partnerki i dwa transporty lądowe ich rzeczy. Dałam dach nad głową, udostępniłam wszystkie pokoje (do zdewastowania), a nawet stałam się „tymczasową” babcią, ponieważ po trzech miesiącach wyjechali na weekend do „prawdziwej” z Gdańska i już nie wrócili. Syn zadzwonił na drugi dzień i oznajmił, że został z dziećmi uprowadzony przez jego partnerkę, jest szantażowany przez nią i nie ma szans na powrót. Nie wspomnę ile przysporzyli mi kłopotów z powodu różnego typu brewerii. Pozwoliłam im zabrać swoje rzeczy – zostałam chora, z nędzną emeryturą i trzema kredytami do spłacenia. Syn obiecał, że będzie mi zwracał co miesiąc ( oby, o ile jego pani na to mu pozwoli). Nic to, pomyślałam – przecież nie będę nikogo na siłę uszczęśliwiać. Czas zająć się swoimi sprawami, które od dawna leżą odłogiem. W Wigilię, syn zadzwonił z życzeniami ( rozmawiał ze mną w ubikacji, dopóki ona nie odkryła konspiracji) - wystarczył ten jeden telefon, abym dowiedziała się kim jestem – nie będę cytować słów/oszczerstw (są zbyt wulgarne i dotkliwe..), jakie padły z ust tej kobiety. Mówi się, że kochać za bardzo, to kochać bez wzajemności. Wiem, że miłość do świata przeszkadza mi żyć normalnie – doświadczyłam tego nie raz, nie dwa i nie byłabym sobą, gdym pozwoliła na jad nienawiści i toksyczne przekonania. Pozostała mi taka refleksja: czy warto było zabiegać o względy synowych, dlaczego często bałam się cokolwiek powiedzieć. Godziłam na stawianie warunków, bo jeśli się pokłócę to nie zobaczę wnuków - przełykając łzy w milczeniu. Syn? Przypomina wykastrowanego koguta, chyba raczej nie chce wiedzieć, że ich zaborcze, zakompleksione, zazdrosne o miłość żony/partnerki ranią jego matkę. Mąż? Nie przejmuje się niczym, oprócz własnego konta i ego. Jest, ale jakby go nie było – chodzi własnymi ścieżkami i nigdy mi się z niczego nie tłumaczy. Uważa, że nie muszę wiedzieć. Od 40 lat związek bez potomstwa i przyszłości, takie tkwienie w zamkniętej drodze do innego życia. Czas nam serwuje doświadczenie i rozum, ale na rozwód nie ma już sił ani środków. Może ktoś powie, że nie powinnam tak osobistych spraw upubliczniać i, że jest mu to wszystko jedno co czuję, ale to poczucie osamotnienia i cierpienia psychicznego pogarszają mój nadwątlony stan zdrowia. Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: Barbara Mazurkiewicz
Dołaczył/ła: 17.04.2010 21:22:39 Miasto: LubaczówData urodzenia: 1954-07-05 Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Gęsiareczka...
Koronkowe widzenie ...
Powierzenie ...
W ramach wyobraźni...
Po tamtej stronie powietr...
Podeptać ciszę...
Autoportret III...
Boso...
"Zagrody nasze widzi...
Mój Anioł Stróż w opałach...
Nie unikam myślenia o Tob...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1237 razy. » Dodano 5 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 0 osób. |
Użytkowników Online
|