Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
Feb
28
2017 |
Kobieta zmienną jest
dodany przez EdwardSkwarcan o godz. 05:34:15 A
A
A
foto internet Wypatrzył ją zainteresowaniem młodzieńczej odmienności płci, która w podstawówce kończyła się ciąganiem za włosy i zaglądaniem pod spódnicę śmielszych. Była wzorcem mamy, powielanym przez wyobraźnię dorastającego nieśmiałka, którego kontakty z dziewczynami kończyły się na zerżniętym zadaniu. Był zawiedziony, bo próby męskiej odkrywczości, wsparte wyjątkowością wyjąkanych zachwytów, w kwestii być, albo nie być serca zawiodły. Omijała go łukiem i zauważył, z nieskrywaną zazdrością, że jej uwaga poświęcona jest reklamówce męskiej zdobywczości, czyli muskularnej złudzie. Daremnie wtykał nos i rzucał miłosne kłody pod jej stożkowe uda. Próby nawiązania kontaktu kwitowała odrzucającym – spadaj. Nosiło go, bo męskie ego nieskażone i nie utytłane byle przygodą domagało się akceptacji. Startował przy wewnętrznym teraz. - Elu mogę dwa słowa? - może innym razem, bo bardzo się śpieszę, zresztą, o czym mamy rozmawiać, tracisz czas i lepiej zapomnij. To było jak policzek i tylko mama wiedziała, że jej krew burzy się w żyłach syna daremnie. Ma czas – myślała – Ewy i tak go skuszą, lecz cierpliwość pozwoli bezbłędnie wybrać grzeszną spódnicę. Niecierpliwość młodości bolała nad nieporadnością chwili i kombinował przyszłe scenariusze, żeby uspokoić żądze. Tłumaczył sobie, że to tylko tymczasowe zauroczenie, które minie i następny obiekt będzie uległy. Niestety, tezy wyobraźni młodzieńczej były ulotne i nocne wizje sprowadzały się do relacji dnia. Znów było: - Elu mam dwa bilety. - co robisz dziś wieczorem? Mrożące spojrzenie odstraszało i zamykał się w gniazdku niedostępności, często w kpinach ironii kolegów. Mógł myśleć tylko jedno, nie każdemu wyśnione i czekał zdołowany. Życie tworzy dziwne scenariusze i wracając do domu wieczorem usłyszał: - zostawcie mnie w spokoju Nie czekał i pobiegł za głosem. W samą porę. Młody i silny poradził. Nie mógł uwierzyć, to była ona, ta wyśniona i wymarzona niedosypianiem, nagle przylgnęła do niego. Tulił ją, choć ręce trwożne od byłych słów drżały. Mylił się i nie poznawał dziewczyny. Co ją tak odmieniło, czyżby szok z którego ją wybronił? Dzisiaj była inna i korzystając z sytuacji wyrzucił z siebie całe męskie, nagromadzone pragnienia. Słuchała i była wyrozumiała pod każdym względem. Zaskoczony świętował sukces, bo zdobył twierdzę, która była nieosiągalna w tylu podejściach. Był nawet chrzest męskiej niewinności wielokrotny, bo wiadomo. Odprowadzając widział gorące maje i stabilność. Ech ulotne przysięgi. Starczył tydzień i kwiaty zwiędły. Były łzy w ukryciu, bo przecież homo męski nie płacze. Drwiny kolegów przeplatały się z powłóczystością koleżanek i zdanie o miłości zeszło do poziomu szamba. Unikała go i bolał nad tym, bo przecież był jak kryształ nietknięty. Stała się obsesją i wzajemne ścieżki zaczęły się krzyżować. To on dzięki karkołomnym pomysłom był zawsze tam, gdzie jego bezsenne noce. Cierpliwy. Uczucie jest zdolne poniżyć się do obelgi, zdrady i walczy o przetrwanie w dążeniu do spełnienia błogostanów umysłu. Doczekał się i to był przypadek losu. Zioła na zlecenie mamy były zaskoczeniem i niewiadomą. Las i ona, zapłakana, wiec opiekuńczość, choć rozgoryczona wzięła gorę nad ambicjami męskiego ego. Przytulił, susząc na ramieniu łzy i własna miłość płonęła w zapomnieniu przeszłości. Nie poznawał dziewczyny, nie pytał, bo najważniejsze jest niedotykalne i starał się wygłaskać zaufanie. Dziwne, bo wracała jakby z zaświatów w jego ramiona. Znów była bliskość, były przysięgi na wieczność i zapraszał do domu, bo wiadomo mama musi obejrzeć. Była z nim, lecz forma egzystowania razem zastanawiała, bo kpiła wielokrotnie i strachem wymuszała posłuszeństwo. Doszło do tego, że w przypływie wesołości powiedziała – powiem koleżankom, że masz małego fiutka i musisz być ze mną, bo żadna cię nie zechce. Cierpiał i zamiast sypiać myślał, jak ją utemperować, bo nie była złą dziewczyną, tylko widziała życie w mglistych zachciankach. Mamy bywają kopalnią wiadomości i nikt tak jak one nie znają się na ścieżkach Amora. Starczyło naganne – zostaw. Potem było – unikaj. Zgodnie z dyrektywami autorytetu w sprawach dostępności i kaprysów majtek, omijał, choć pierś rozrywała grawitacja młodzieńcza. Ekspert domowy był górą mówiąc – dobre ziarno z tęsknoty wykiełkuje a plewy wiatr rzuca z miejsca na miejsce i nigdzie go nie zagrzeją. Myśl mamy się sprawdziła. - jest Robert? - pytała. - pojechał gdzieś do panienki – słyszała wymijającą odpowiedź mamy. Takie sytuacje powtarzały się i nie wytrzymał, bo musiał przez ucisk w klatce. Przywitała go czule, by za chwilę: - oczy ci wydrapię, szlajasz się gdzieś z lafiryndami a ja biegam darmo. Tłumaczył cierpliwie, bo była ważniejsza od wszystkich Ew najłatwiejszych. Słuchała i swoje: - jak jeszcze raz usłyszę od mamy o innych zdzirach to, to nie wiem… Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: EdwardSkwarcan
Dołaczył/ła: 22.04.2012 15:28:23 Miasto: LutczaData urodzenia: - Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: bilans......
modlitwa do Św.Walentego...
przedwiośnie...
październikowo...
miłosne ostatki...
gorąca niedziela...
pożegnanie lata...
świt...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
Pamiętnik kochliwego młod...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1413 razy. » Dodano 2 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 2 osób. |
Użytkowników Online
|