E-Literaci - pokoje współczesnej literatury pięknej


Dołącz Do Nas

Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu

Na forum: Konkurs- "Wielkanoc u poetów"W A Ż N E!WIERSZE, KTÓRE NIE LUBIĄ CZEKAĆHaiku - Warsztaty Jadwiga Pławik1000 Rocznica Koronacji Bolesława ChrobregoJAK DODAĆ WIERSZPodsumowanie roku 2024 WSPARCIE DLA Dziennika Literackiego E-Literaci.plZMARŁA BARBARA ALICJA MAZURKIEWICZWybieramy wiersz miesiąca20 Rocznica śmierci św. Jana Pawła II

Aug 18
2016


twitter

Tożsamość II
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 15:36:57


Jan Cozac:
Narodowość i posiadane obywatelstwo – Polskie.
Urodził się 16 listopada 1919 roku w Rudzie Szczutkowskiej. Syn Macieja i Rozalii zd. Żurawel.
Członek Zw. Kombatantów RP. i Byłych Więźniów Politycznych Koło Lubaczów-3736/prz.
Stopień wojskowy- porucznik.
Z wykształcenia sanitariusz. Przepracował w Służbie Zdrowia-Pogotowie Ratunkowe, ponad 30 lat.
Udzielał się w pracach społecznych i politycznych.
Należał do Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Był także długoletnim ławnikiem w lubaczowskim Sądzie Powiatowym .
Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Za Warszawę „Medal Zasłużony Na Polu Chwały”, Medal Za odrę i Nysę, Biały Medal za Udział W Wojnie Obronnej, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, krzyżem i medalem pamiątkowym za udział w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r., uhonorowany Złotą i Srebrną Odznaką Związku Inwalidów Wojennych.
Medale Rosyjskie „50”lecie Wojnie Ojczyźnianej, „Za Pabiedu Nad Germania”
 
 
* * *
 
Nastąpiło rozpaczliwe pożegnanie z rodziną.
Na stacji w Lubaczowie czekał towarowy pociąg. Kiedy załadowano nas do wagonów zwierzęcych, pomyślałem sobie, że już tutaj nigdy nie powrócę. Jeszcze zdążyłem zauważyć moją siostrę Hankę, jak dobiegła z kanką  czarnej kawy i zawiniątkiem jedzenia. Ruski sołdat, wycelował w nią pepeszę i spytał: a ty kuda, nie nada
i  uderzył kolbą ją po rękach aż wypadło wszystko, rozlała się kawa. Płakałem jak małe dziecko.
Pociąg ruszył w nieznane…nie wiedzieliśmy, gdzie i kiedy się zatrzymamy – wspominał wzruszającą historię.
 
       W 1939 roku, mając 20 lat został powołany w szeregi wojska Armii Radzieckiej, która tworzyła własne oddziały w Charkowie. Następnie został przydzielony do 1 Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki uformowanej w Sielcach nad Oką, na terenie Związku Radzieckiego.
 
 
*


Na froncie wschodnim. brał udział w walkach z Niemcami pod Lenino na Białorusi, gdzie został ranny w nogę.

Można powiedzieć, że wtedy ta walka z Niemcami dała mu ratunek przed sowiecką represją i UB. Kiedy zachorował na tyfus brzuszny i szkarlatynę, dostał wysokiej gorączki, wtedy  Armia pozostawia go w stepach. Tam była tylko siła przeżycia tego piekła.
Na wieść o chorobie syna, Matka sprzedaje  ostatnią pierzynę, by kupić leki i ratować życie. Szykuje paczkę żywnościową: suszony chleb, tłuszcz ze skwarkami i parę cygaretek. Nie była to łatwa sprawa z wysłaniem czegokolwiek. Na czas choroby odnajduje miejsce w jakimś gospodarstwie, chutorze - u ludzi, którzy przypominają mu dom rodzinny, wieś i matkę. Do izby gdzie leżał, nikomu nie wolno było wchodzić. Gospodyni, myła wszystko lizolem.


Po uzyskaniu sił, przechodzi Przełęcz Tatarską i zasila szeregi Wojska Polskiego. Razem z Kościuszkowską Dywizją, wyrusza na front.
Bohater walk: pod Lenino, Warszawy, Kołobrzegu, Berlina.
Po pięciu latach wojowania o wolność, wraca do Lubaczowa, bo w Rudzie Szczutowskiej nie zastaje już swego domu. Gospodarstwo, zostało doszczętnie spalone przez bandy UPA. 
Jako zawodowy żołnierz, walczy jeszcze z Ukraińską Powstańcza Armią.  Z tego co opowiadał - przeżył niejeden horror na widok: poprzybijanych ludzi gwoździami do ściany, ukrzyżowanych dzieci na drzwiach stodół, kobiety z poobrzynanymi piersiami, albo pełnej studni wymordowanych ludzi, a na wierzchu zarżnięte cielę.
Długo nosił mundur i broń. Pracował jako strażnik roszarni. Następnie ukończył szkołę i podjął pracę w Służbie Zdrowia.
Rozpoczął się nowy etap jego życia. Etap trudny , który decydował o jego usytuowaniu społecznym i zawodowym. Także rodzinnym.


 
Jako repatriant wojenny nabywa ziemię i dom po Ukraińcach od władz polskich.
*
 
Ojciec urodził się pod polską strzechą. Był biednym chłopcem, pochodzącym ze wsi - Ruda Szczutkowska (powiat Lubaczów) z żywotem ludzi poczciwych o wiekowych, patriotycznych tradycjach.  Kilka numerów, należało do Polaków, a reszta do rodzin ukraińskich, lub mieszanych. W tamtych czasach na pytanie „kto ty”, zapytany odpowiadał, że katolik co oznaczało, że jest Polakiem. Chałupa kryta strzechą, stała na pagórku - miała jedną izbę i kuchnię. Była tam też komora, jako spichlerz i sień.  Matka gospodarowała jak mogła. Gotowała, co mogła ugotować. Zimy bywały takie, że śnieg równał się niekiedy z dachami. Ludzie, kiedy nie mogli iść do lasu po drewno, palili sztachety z płotu.
                Studnia była cembrowana i na żuraw – nieraz tatko zanucił sobie: dudni woda, dudni w cembrowanej studni. Zapamiętał ogromną biedę. Wszystkiego brakowało.
 
 
 
          Dobrze wychowany wyrósł na wrażliwego człowieka. Zawsze był głodny chleba. Często wspominał jak jeździł z matką i siostrami do Wołynia,  gdzie zatrudniali się jako pastuchy, albo parobki do obory, którzy karmili trzodę, pracowali w polu na urodzajnej ziemi, (za Bolesława Chrobrego należała do Polski). Pas tego czarnoziemu ciągnął się od Hrubieszowa aż po Ural. Kiedy wiosną polne drogi  roztajały, to zamieniały się w pospolite czarne błoto. Jako kilkunastoletni chłopiec, musiał w polu siać i orać. Jego ojciec chorował.
 
 
             Na wieść o wojnie, wybuchła panika. Ludzie zamykali się w domach, uciekali do lasu. Każdy krył się w piwnicach, aby tylko przeżyć.. Biegali po sklepach, wydawali pieniądze, które z dnia na  dzień traciły wartość. Kupcy podnosili ceny. Strach ogarniał każdego bez wyjątku. W tym eksodusie, brał udział również mój tata, który długo nie chciał o tym opowiadać.
 
W 1939 roku, bez wypowiedzenia wojny wkraczają do Polski Niemcy. Wszystkich oczy zwrócone były na niemieckie samoloty, a tymczasem  17 września od wschodu wkraczają Sowieci. Rozbierają polskie ziemie, aż po Bug. Sowieci i Ukraińcy cieszą się - polskie dzieci płaczą. Żydzi mówią: wasze ulice, a nasze kamienice. 
Ukraińcy i Żydzi zaciągali się do milicji i służyli Sowietom. Polacy wrogowi nie służyli. Rodziny hrabiowskie uciekali w popłochu, zostawiając swoje majątki, które to Sowieci dzielili wśród biednych Ukraińców, lub zakładali kołchozy. Kto nie zdołał uciec, a był młody i zdrowy, został wywieziony na Sybir. 
                 W 1943 roku Ukraińcy gromadzą się w lasach, gdzie tworzą partyzantkę, by zabijać Polaków. W ten to sposób, chcą budować Samoistną Ukrainę.
 
            Smutno mi się robiło, kiedy opowiadał tatko o swoim życiu, o rozłące i lęku, który już w tym bydlęcym wagonie zakorzenił się i trwał do końca wojny. Przede wszystkim, lęk o ludzi, których kochał.
                  Wywózka do Rosji  sprawia, że jest zdezorientowany i przypuszcza, że już nie wróci żywy. Stara się być dzielnym, a jednak ogarnia go bezgraniczna tęsknota.
Wszystko w tym kraju  było inne – zimno, szorstko i niebezpiecznie.
 
Wojna obróciła w perzynę hierarchie społeczne i stereotypy - jedyną instytucją cieszącą się społeczną charyzmą pozostał Kościół katolicki, utrzymał swój urząd dusz. Ujmując metaforycznie – „w morzu gruzu, nietknięta katedra”.
Biedny, z  poczuciem deprywacji, przywlókł  z wojny pełny bagaż lęków i urazów. Sny miewał tak bardzo jaskrawe, że nie mógł odróżnić je od realiów. Nie wstydził się łez - płakał przy każdej okazji.
Co teraz? Będzie nowe? Wiele czasu upłynie, zanim odrodzi się wewnętrznie, zanim upora się z trudnościami materialnymi codziennego dnia.  Zanim stanie się własne, bo to, co było kiedyś własne - przepadło na zawsze w ogniu i zgliszczach.
 
Powoli, z powojennego chaosu,  zaczął się wyłaniać nowy świat. Nadszedł moment, że pojawiła się próżnia władzy. Jedna władza odeszła, a drugiej jeszcze nie było. Wtedy to rozpoczął się szaber i okres krwawych porachunków z czasów okupacji – brat brata zabijał w haniebny sposób. Kolbami  łamali nogi i ręce, wydłubywali oczy.
Milicja ( młodzi mężczyźni, niekiedy analfabeci, zdemoralizowani wojną) zamiast wprowadzać ład i porządek, pogłębiali chaos. Wprowadzając anarchię – demoralizowali innych, dokonując ciężkich przestępstw.
Standardową procedurą organów bezpieczeństwa, było lotne wyciąganie ludzi z domów prze milicję: rewidowanie, aresztowanie niektórych, a nawet egzekucje publiczne.
 
Z niedowierzaniem  słuchałam jego opowieści, nie mogłam sobie  wyobrazić ,  że to co mówił  działo się naprawdę.
Nie da się tego wszystkiego włożyć do jednego worka - traumy, nieszczęścia. Bywały też romantyczne historie i  pionierskie przygody.
Opowiadał o czasie przesiedleń, o miejscach , gdzie odbywał się wielki exodus. Bardzo żałuję, że nie zbierałam skrupulatnie tych okruchów, póki żył, póki był na to czas.
 
 
Przeżył tak wiele, ale dzięki niebywałemu szczęściu, udało mu się dożyć lat sędziwych. Był skarbnicą wiedzy, która nigdzie nie została spisana.
Umiera z myślą, że będą o nim wspominać i pisać potomni.
Opowieści mojego ojca, naświetlały mi takie obrazy, jakie chciałabym wykrzesać z mojej pamięci i przelać je na papier. Czy mi się uda? Czy znajdę jeszcze ludzi, którzy mi opowiedzą o nim?
 



Nie byłeś poetą, 
ani malarzem w poplamionej koszuli,
lecz mężczyzną, co nosił karabin
 
i oficerskie buty.

Wyprowadziłeś się z tego świata, 
w zamian za zdrowaśkę
 
i zerwaną o poranku różę.
Czyżby w niebie potrzebowali
 
sanitariuszy?

Czasami myślę o wronim lądowisku,
wyprawach po leśne runo
 
i o twoim nie/istnieniu -
przemilczę głód wołyński
i pełną studnię ludzi.

Przemilczę tatku, 
bo tak wypada,
te opowieści okrutne.

Za wolność potomnych -
wydłubali widzenie,
 
zalali myślenie.

Z miłością niedokończoną -
spalili domy,
rozstrzelali ojca i dziadka,
a ty się ukryłeś pod lodem
w rzece.

Ta ziemia już nie pachnie krwią,
lecz chlebem -
najbardziej ranem.


24 czerwca 2013.

Czy wolno mi zlekceważyć jego ofiarę, poświęcenie? Nie! Nie wolno. Trzeba szanować dziedzictwo ojca.
Szukam historii - krótkie i długie, śmieszne i smutne, intrygujące i dramatyczne. Nie wiem, czy zdobędę zdjęcia na których szczególnie mi zależy!
 
Barbara Mazurkiewicz / zd.Cozac /
 
fot. wikipedia.org

Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze
Dołaczył/ła:
17.04.2010
21:22:39

Miasto:
Lubaczów
Data urodzenia:
1954-07-05

Zarejestruj się by mieć dostęp
do wszystkich opcji serwisu.
Informacje:
» Tekst czytany był: 1384 razy.
» Dodano 3 komentarzy do tekstu.
» Tekst lubi 2 osób.

Sprzedam powierzchnie reklamow na portalu www

Muzyka i Edukacja > Ksiąki > Czasopisma

Zapraszam do kontaktu
Użytkowników Online
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online

Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: ~girl

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEZONE

Copyright © E-Literaci.pl Kwiecie 2010 - 2025
Witryna jako całosci i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragment w serwisu jest zabronione
Serwis powstał wg pomysł u Barbary Mazurkiewicz

Serwis literacki E-Literaci dedykuje wnuczce Nikoli, gdyż powstała w dzień jej urodzin.
Serwis, zarejestrowany w Sedzie tytułem prasowym, jako Dziennik.

30,975,776 Unikalnych wizyt
Redaktor naczelna - Jadwiga Bujak
Administratorzy - Kasia Dominik