Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu
May
30
2018 |
Słodkokwaśny tort weselny
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 21:04:16 A
A
A
/czterdziesta rocznica/ 17 czerwca 1978, zapowiadał się pogodny i szczęśliwy, bowiem dzień ślubu to radosne i doniosłe znaczenie w życiu dwojga ludzi. Przygotowania do samej ceremonii trwały z dużym wyprzedzeniem ale to i tak nie nastręczyło pewnych problemów. Inicjatywę w sprawie przebiegu wesela, przyjęła moja mama, chociażby dlatego, że my, jako „młoda para” przebywająca na dorobku poza domem nie miała nic do powiedzenia. Mieliśmy w zamyśle inną wizję naszego ślubu — chcieliśmy, żeby przyjęcie weselne było skromne: kilkoro przyjaciół, szampan, tort i wymarzona suknia. Po prostu ograniczyć wielkość przyjęcia weselnego do rozmiarów świadczących o rozsądku z uwzględnianiem możliwości finansowych. W ostateczności, oddając sprawę wesela w ręce rodziców - skupiliśmy się oboje na samym ślubie, jego duchownym aspekcie i ubiorach – była to najistotniejsza część całej uroczystości. Powiadają - chcesz być piękna, musisz cierpieć…na każdą pannę młodą w sukni ślubnej czyha sporo niespodzianek - nie dopuszczałam tej myśli do siebie. Dołożyłam wszelkich starań, aby wyglądać zjawiskowo i olśniewająco w 30 stopniowym upale. Dzień zaślubin był bardzo szczególny lecz stanowił dopiero początek wspólnej drogi. Na pewno trzymaliśmy się rad naszych rodziców, jak zachować się w tym dniu co zaważy na „przywództwu” w małżeństwie. Chodziło im przede wszystkim o to, że niby nasze zachowanie może wywrzeć wpływ na wspólne życie: dobrze wróżył ślub w kościele chrztu panny młodej, niepokazanie się narzeczonemu w sukni przed ślubem, pożyczone rzeczy albo przysłonięcie jego butów w kościele rąbkiem sukni itp. przesądy – wierzysz, nie wierzysz, dostosować się nie zaszkodzi. Chociażby to, że nalży się pobierać w miesiącach, w nazwach których pojawia się litera "r", w naszym przypadku – czerwcu. Już od rana sprawy zaczęły się komplikować, ponieważ spóźniła się starsza druhna z Krakowa (w zastępstwie była dziewczyna spośród gości weselnych) , zaś mój ojciec miał niegroźną w skutkach stłuczkę, wioząc zespół muzyczny z Przeworska, co podziałało na niekorzyść w czasie. Ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego wzięliśmy z godzinnym opóźnieniem. W kościele kolejny „cyrk” – ksiądz spóźnił się na ślub, przyszedł w trampkach i kiedy uklękliśmy - zarzuciłam rąbek sukni na buty młodego ale on był dobrze zorientowany w czym rzecz i odrzucił. Wybuchł śmiech wśród obserwujących. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie zniknięcie starszej druhny z kopertami spod kościoła i walec drogowy, który zajechał nam drogę żądając okupu z tak zwanej „bramy do szczęścia”. Uczta weselna, jak na tamte czasy była w moim domu rodzinnym, weselnicy zajęli dwa pokoje przy suto zastawionych stołach, a „orkiestra” grała pod namiotem na podwórku. Pierwszy kawałek dla młodych zaśpiewali – „głupi ten co się ożenił”. Był pierwszy taniec, powrót do stołu i przyklejenie się do tortu. Wieczorem, elektrownia wyłączyła światło, żądając kilka flaszek wódki okupu. W tych ciemnościach niektórzy z gości weselnych, obrabiali stoły z czego popadło, nawet zginęły torty. Podsumowując prezenty: dwa prodiże (jeden pożyczyła sąsiadka na wieczne nieoddanie), kilka dziadowskich ręczników (porwały się przy pierwszym praniu), kilka zmian pościeli, komplet talerzy. Może było to wszystko potrzebne, abym bardziej dojrzałam? Nagle przybyło kilka lat – zrozumiałam co oznacza ludzkie słowo, czy gest – nic innego, jak fałsz! Kiedy obserwuję doświadczenia, które wyniosłam z naszego pożycia, dochodzę do jednego wniosku: Bóg powierzył nam współodpowiedzialność w kształtowaniu rozwoju drugiego człowieka, czynienie dobra. Jednak nikt z nas nie jest w stanie uniknąć błędów, porażek, a niekiedy poważnych dramatów. Czy po czterdziestu latach, możemy sobie przypisać cechę „trwałości” ? - Musiało być to jednak wielkie oddanie, kiedy nasze pożycie małżeńskie przetrwało napór różnych „burz”. Jest to powołanie Boże, zawierające w sobie dwa składniki: dar i zadanie. Dar osoby dla osoby - tylko wtedy bywa właściwym przymierzem.
Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze |
Autor: Barbara Mazurkiewicz
Dołaczył/ła: 17.04.2010 21:22:39 Miasto: LubaczówData urodzenia: 1954-07-05 Zarejestruj się by mieć dostęp do wszystkich opcji serwisu. Inne teksty autora: Gęsiareczka...
Koronkowe widzenie ...
Powierzenie ...
W ramach wyobraźni...
Po tamtej stronie powietr...
Podeptać ciszę...
Autoportret III...
Boso...
"Zagrody nasze widzi...
Mój Anioł Stróż w opałach...
Nie unikam myślenia o Tob...
» wszystkie teksty Informacje: » Tekst czytany był: 1285 razy. » Dodano 2 komentarzy do tekstu. » Tekst lubi 3 osób. |
Użytkowników Online
|