E-Literaci - pokoje współczesnej literatury pięknej


Dołącz Do Nas

Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu

Na forum: Rymy-WarsztatyUrodziny Urszuli BłażowskiejLepieje - WarsztatyHaiku - Warsztaty Jadwiga PławikKALENDARIUMDzień Dziecka w poezjiUrodziny Jadzi Bujak-PisarekWiersze IlustrowaneŚwięto NiezapominajkiW A Ż N E!

Sep 06
2015


twitter

EMIGRANT
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 22:06:26

 
    Życie w biedzie, to nie kara, to stawianie czoła trudnym zadaniom.


Szukał podatnego gruntu i chęci  życia tam, gdzie jego talent i pasja miały być docenione. Wydziedziczony, wyrzucony z serca przez tych, których kochał -  tylko dlatego, że był człowiekiem.
Nierozerwalny związek  małżeński na ziemi, zostaje unieważniony po pięciu latach przez przekupnych hierarchów kościelnych - bez jego wiedzy i uczestnictwa , a później pozostaje pozbawiony praw rodzicielskich do kilkuletniej córki.
Ze świadomością lepszej pozycji życiowej i  materialnej – udaje mu się emigrować  do Anglii.
 
Początki w latach,( kiedy granice zamknięte) były bardzo trudne – zatrudniał się na czarno
i balansował na granicy nędzy, kiedy to na cały tydzień zostawało mu zaledwie kilka pensów. Chował dumę do kieszeni i udawał się do Tesco, lub Kwik.a…tuż przed zamknięciem, wtedy wyrzucano do kontenerów przeterminowane  produkty żywnościowe. Zabierał je na mieszkanie, czym żywił się przez cały tydzień.
 
Obcy ląd zawsze kusi i łudzi, a potem powoli odkrywa swoje prawdziwe oblicze.
Tamtejsze realia nie były dla niego sprzyjające - traci sporo czasu i pieniędzy na poszukiwaniu coraz to innej pracy. Do kraju nie wraca, bo i nie ma dokąd, ale żywi  nadzieją, że jednak sprosta oczekiwaniom.  Nigdy nie mógł podjąć pracy na wysokościach ze względu na fobię.
Za dwadzieścia pensów, rozmawiał ze mną przez telefon, opowiadał i czytał swoje nostalgiczne wiersze  w każdą niedzielę - długie godziny, aż do rozładowania baterii.
Wszystkie te  doświadczenia stają się bazą do tego, by czuć się coraz bardziej osamotniony i zdany wyłącznie na siebie. 

 
23 listopada 2011, około godziny ósmej rano znaleziono go martwego w miasteczku Kattering,  wg orzecznika policji – spadł z dachu dwupiętrowego budynku(?).  Z sekcji zwłok wynikało, że wykrwawił na skutek złamania wewnętrznego kości udowej i miednicy, które przebiły mu  aortę.
 
 
Jest  to dla mnie wciąż niepojęte, że w godz. 7-8 rano, w dużym mieście Kattering nie było ludzi? Przecież on umierał w okropnych mękach, musiał krzyczeć, wołać! Nikt mu nie udzielił pomocy? Niczego nie mam po bracie, tylko kalendarz, gdzie zapisał  kilka myśli z codzienności i akt zgonu. Gdzie są jego dokumenty, telefon, już nie wspomnę o rzeczach osobistych…
Nie mogę się pogodzić z jego śmiercią, bo był to człowiek o wielkim sercu i pełny życia.
Jeszcze rok przed śmiercią przeszedł bardzo drogą i skomplikowaną operację, która kosztowała rząd angielski  ok. 12 tys. funtów.
Być może, że NIGDY nie dowiem się prawdy, lecz żyć z tym muszę chociaż mi bardzo ciężko…
Piszę dla niego wiersze i tym wskrzeszam.
 
 
 
Na drugim brzegu nie ma strachu i demonów

Niech odpowie morderca kobietom,
które kochałeś – ten, co cię zepchnął.
Niech odpowie za krew i prochy 
samotnie rozsypane nad oceanem.

Z tamtego raju pozostało winne grono –
ileż jest w nim wyrzutów sumienia…

Cisza uspokaja, jak twoje imię bracie -
opowiadam, bo chronię w sobie pamięć.
Nie oswajam się z myślą zagłuszaną – 
prawda nadejdzie we właściwym czasie.



 
tamtej zwietrzałej jesieni
zgubiłeś mi się braciszku 
w odległości upadku jednego
liścia - wsiąknął w ziemię
i nastała żałobna cisza.
chciałeś złapać życie za łeb,
a ono pchnęło cię w przepaść!
zgasłeś, brakło czasu na słońce
i marnotrawny powrót.
zbieram okruszki ciepła i chowam 
pod sercem. jesteś z dzieciństwa
wspomnieniem. wyruszam do miasta,
które nie daje wymazać się z pamięci.
smutek wypełnia kanion –
mówią, że rozpacz uwalnia
z blizn. krzyż porasta cieniem
nie starcza ramion na objęcie.



 
Cisza ma odcień sepii
Śp. Bratu Markowi


Kolejny listopad pustką świeci –
odziera ze snu jak drzewa z liści,
sprasza gwiazdy blade, a cały
ten żal zastyga w oku solą.
Smutno bez ciebie i Bóg milczy,
niepokój ściska serce i gardło.
Tak niedawno goniłeś za piłką –
„Pogoń Lubaczów” nie istnieje.
Nie budujesz zamków z marzeń,
gdzie uśmiech serdeczny- zgasł!
Dałeś się złapać w polu wiatrowi -
tam, gdzie dni zachodzą obłędem.
Księżyc w samo południe na niebie –
drażnił światłem i nieludzkie głosy.
Na moich oczach uszedłeś z powietrzem,
dym wygonił z komina ptaki ukryte.
Zacisnęłam zęby, zamarłam od roku.
Nie wiem czyj czas leci szybciej –
twój, czy mój, bez różnicy, kiedy
już tylko zbiera się czarne perły.
Życie, to droga, drzewo i kamień – 
pozwala zmierzyć samego siebie.
Ocieramy się o wielkie rzeczy,
wiedząc o popiele i diamencie.



©BaMa
http://www.youtube.com/watch?v=FplrfCfI52k


Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze
Dołaczył/ła:
17.04.2010
21:22:39

Miasto:
Lubaczów
Data urodzenia:
1954-07-05

Zarejestruj się by mieć dostęp
do wszystkich opcji serwisu.
Informacje:
» Tekst czytany był: 1573 razy.
» Dodano 3 komentarzy do tekstu.
» Tekst lubi 3 osób.

Sprzedam powierzchnie reklamow na portalu www

Muzyka i Edukacja > Ksiąki > Czasopisma

Zapraszam do kontaktu
Użytkowników Online
Gości Online: 8
Brak Użytkowników Online

Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: ~Aleksandraaa

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEZONE

Copyright © E-Literaci.pl Kwiecie 2010 - 2025
Witryna jako całosci i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragment w serwisu jest zabronione
Serwis powstał wg pomysł u Barbary Mazurkiewicz

Serwis literacki E-Literaci dedykuje wnuczce Nikoli, gdyż powstała w dzień jej urodzin.
Serwis, zarejestrowany w Sedzie tytułem prasowym, jako Dziennik.

31,535,221 Unikalnych wizyt
Redaktor naczelna - Jadwiga Bujak
Administratorzy - Kasia Dominik