E-Literaci - pokoje wspłczesnej literatury pięknej


Dołącz Do Nas

Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu

Na forum: PorozmawiajmyPLEONAZMYUrodziny Jadwigi Łowkis vel babajagiChwalimy sięAktywność UżytkownikówWyniki konkursu Opowiedz mi swoją historięMedal Gloria Artis Barbary ŚnieżekANTOLOGIA ZA TOBĄ PŁYNĄ NASZE WIERSZEOpowiedz mi swoją historięUrodziny Grażyny Zarębskiej

Nov 10
2013


twitter

„Lepiej być niż mieć”
dodany przez Barbara Mazurkiewicz o godz. 13:19:11



Nauczka – część XIV
 
Dyskretnie przyglądał się jej, kiedy wysiadała z samochodu - wysuwając powabne nogi w jasnych czółenkach. Zwrócił też uwagę na fryzurę, obcisłą spódniczkę i powiódł oczami po zgrabnej sylwetce.
- Laska jak marzenie, czemu samotna? – wyszeptał pod nosem, nie kryjąc zaciekawienia.
Nie pierwszy raz ją spotyka przed fabryką. Czasem przebraną nie do poznania na hali produkcyjnej. Dbała o siebie, wiedząc, że to w życiu procentuje. Haneczka była kobietą jak marzenie - pod względem aparycji i urody bez zarzutu. Miała hopla na tle kupowania ciuchów. Nie przeszkadzały jej zawistne spojrzenia koleżanek z Polski. Była stworzona do tego, żeby błyszczeć. Nieraz koleżanki syna myliły ją z nową laską.     
Mark jednak nie okazywał, że mu na niej zależy.
Dochodziła szósta czasu angielskiego, nocna zmiana szykowała się do wyjścia.
Z busów, wysypywały się grupki pasażerów, kiedy obejrzała się,  po Marku nie było śladu.
Znała go, ponieważ był menadżerem zmiany . Zerknęła na ścienny zegar i podreptała do szatni. Odziana w służbowy uniform przeszła niezauważona obok przystojnego bruneta w dżinsach o modnym kroju i bordowej sportowej koszulce,  który jeszcze kilka minut temu pożerał ją wzrokiem.
Na breku, Hania rozmawiała dość długo z Pawłem po czym weszła do Marka aby poprosić o kilka dni urlopu. Wyraźnie był zadowolony z jej wizyty, ale musiał odmówić, ponieważ brakowało ludzi do pracy - w jej przypadku, jako liniowa była niezastąpiona.
Wychodząc z jego kanciapy była wciekła, miała nieodpartą chęć wykręcenia mu jakiegoś złośliwego numeru. Rozbolała ją głowa, lecz koncept nie opuszczał.
Nie mogła pojąć tego, że w sytuacji  trudnej dla syna może jej nie być przy nim. Uważnie śledziła  ruchy kamery przemysłowej i kiedy oko patrzyło na nią – ostentacyjnie wyjadała czekoladki z taśmy.
Co ty do cholery robisz! - usłyszała tuż za plecami.
W pierwszej chwili wzdrygnęła, a zaraz potem nie mogła powstrzymać się od śmiechu, ponieważ bardzo ją rozbawił. Z pewnością chciała coś takiego usłyszeć, czekała na Marka reakcję.  Odwróciła się nagle i zauważyła jak patrzy na nią rozbrajająco, rzuciła bez żenady:
- Chcę abyś mi dał wolne, albo zwolnił z pracy.  - Nie umiała okazać skruchy i tego, że  jest czemukolwiek
winna. Sięgnął ręką do kieszeni po telefon, jakby nie był zaskoczony tym, co mu oznajmiła. Odszedł kilka kroków aby nie słyszała rozmowy. Ostatnie wypowiedziane słowa dziwnie zaakcentował, których i tak nie zrozumiała.
Ich zachowania nie dało się ukryć przed ciekawskimi, niemniej oboje dali niezły popisać.
Go hom! – wykrzyczał, pokazując kobiecie drzwi wyjściowe.
-To skurwiel - powiedziała do siebie i pobiegła do szatni. 
 
Wypadki – część XV
Czuła się przybita, kiedy wyszła z budynku  zauważyła Marka - obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem. Stał nieruchomo; odprowadzając kobietę wzrokiem. Zanim ruszyła z piskiem opon, obejrzała się za nim - pokazując serdeczny palec. Zaczęło mocno padać. Mocniej ścisnęła kierownicę, pogłośniła radio i dodała gazu - jakby nie zależało jej na życiu. Na szczęście zadzwonił Paweł  - już jadę do ciebie synu, nigdzie się nie ruszaj, będę za pół godzinki – powiedziała do telefonu. Na chwilę obecną nie zdawała sobie sprawy z błędu jaki popełniła – liczył się tylko los własnego dziecka. Nie może też złorzeczyć firmie, która dała jej niezłe zarobki i prestiż.
Fuck! Pieprzeni faceci – rzadko unosiła się, z natury była łagodna, opanowana i wyrozumiała. Wycieraczki trzepotały, deszcz dzwonił o karoserię, radio serwowało znane jej przeboje. Poczuła jak łzy spływają po policzkach, które zmywały makijaż i utrudniały widzenie. Opuściła szybę -ciepły, pachnący przyrodą i deszczem wiatr wkradł się do środka samochodu. Mknęła z zawrotną prędkością wbrew warunkom jakie panowały. Sięgnęła po komórkę i w tym momencie straciła panowanie nad kierownicą, uderzając o bandę autostrady, następnie o inne samochody.
Uśmiechała się, kiedy zabierali ją do ambulansu z miejsca wypadku.
- widzisz Pawełku?! nareszcie świeci słońce, po co było tyle deszczu – wymamrotała i straciła przytomność.
Tymczasem, Paweł próbował dodzwonić się do matki, ponieważ  od kilkunastu minut powinna być  na miejscu. Nie odbierała telefonu – Ok, nie będę ją stresował, być może wstąpiła do sklepu – powiedział i posztykutał na podjazd, gdzie zawsze parkowała auto.
Nie powiedział matce, że został napadnięty i pobity.
– Boję się jej reakcji na mój widok, najlepiej będzie jak skłamię, że niefortunnie upadłem. Chłopak był w opłakanym stanie, porwana koszulka, brudne, zakrwawione spodnie i mocno podbite oko.
Czas uciekał, telefon milczał. Najwyraźniej bardzo jego to zaniepokoiło. – Co robić? gdzie ona jest!  Muszę zadzwonić do Harrego, tylko on mi pomoże. Boże, tylko nie to, co myślę – wykrzyczał zrozpaczony, po czym wybrał numer do wczorajszego jeszcze pracodawcy.
 Mark zaniepokojony losem Hani, kilkakrotnie próbował się do niej dodzwonić. - sit!  Czemu nie odbiera, mogłaby odrzucić, albo wyłączyć, co się stało? – rzucił nerwowo próbując enty raz. Ktoś odebrał i stwierdził, że właścicielka telefonu jest ciężko ranna, leży nieprzytomna na oddziale OIOM w pobliskim szpitalu.
 Usiadł przy jej łóżku i leciutko opuszkami palców, dotknął sinej dłoni. - Śpij serduszko, sen to lek, jesteś taka piękna, tylko bardzo uparta, śpij serduszko, śpij – powtarzał jak obłąkany jedno i to samo wpatrzony w monitor echokardiografu.
- to wszystko nie musiało się wydarzyć, gdybyś nie była taka uparta. Nawet nie wiesz jakie miałem wobec ciebie plany serduszko – siedział w ciszy, próbując nie oddychać i nie przełykać śliny pod sterylną maską, którą miał obowiązek nałożyć i przyciasny kitel.  – Żeby życie nie było takie skomplikowane. - Sekundę później w drzwiach pojawili się dwaj mężczyźni.
Kim jesteś u diabła i co tu robisz? – powiedział starszy na jednym wdechu  - marszcząc przy tym srogo brwi. Jestem Mark, pracujemy razem w fabryce – odparł nieco zdezorientowany.
Co się tutaj dzieje, proszę wyjść, nie widzicie, że pacjentka jest ciężko ranna? – powiedziała półszeptem pielęgniarka.
Wszyscy trzej panowie wyszli na korytarz.
 
Fragment mojej  książki/pamiętnik, oczywiście nie plagiatu, jak sądzi pewien „człowiek”, który pisze o mnie tego typu paszkwile:
 
http://e-literaci.pl/photogallery.php?photo_id=4255

Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze
Dołaczył/ła:
17.04.2010
21:22:39

Miasto:
Lubaczów
Data urodzenia:
1954-07-05

Zarejestruj się by mieć dostęp
do wszystkich opcji serwisu.
Informacje:
» Tekst czytany był: 1650 razy.
» Dodano 1 komentarzy do tekstu.
» Tekst lubi 8 osób.

Sprzedam powierzchnie reklamow na portalu www

Muzyka i Edukacja > Ksiąki > Czasopisma

Zapraszam do kontaktu
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: ^Jadwiga Lowkis

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEZONE

Copyright © E-Literaci.pl Kwiecie 2010 - 2025
Witryna jako całosci i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragment w serwisu jest zabronione
Serwis powstał wg pomysł u Barbary Mazurkiewicz

Serwis literacki E-Literaci dedykuje wnuczce Nikoli, gdyż powstała w dzień jej urodzin.
Serwis, zarejestrowany w Sedzie tytułem prasowym, jako Dziennik.

33,027,488 Unikalnych wizyt
Redaktor naczelna - Jadwiga Bujak
Administratorzy - Kasia Dominik, Jadwiga Lowkis